środa, 20 listopada 2013

Rozdział 19


Oczami Caroline:

            Jechałam autem. W sumie to jechaliśmy, jednak starałam się ignorować fakt, że za kierownicą siedział Klaus.
Atmosfera i tak była już wystarczająco gęsta. A co by było gdybyśmy próbowali rozmawiać? Zastanawianie się nad sensowną odpowiedzią, zwłaszcza, iż miało się już trochę alkoholu we krwi, nie wydawało się zachęcającą opcją.
Tak, więc w ciszy zmierzaliśmy do jakiejś, zapewne drogiej restauracji, gdzie porcje są tak małe, że aby się najeść, należałoby zamówić ze cztery dokładki. Starałam się pocieszyć myślą o obecności wytrawnego wina i choć zdaje sobie sprawę z konsekwencji mieszania alkoholu, miałam to w tym momencie w przysłowiowych czterech literach.
Po jakiś piętnastu minutach jazdy, samochód zatrzymał się. Tak jak podejrzewałam - najwykwintniejsza restauracja w całym Mystic Falls. Szybko wyplątałam się z pasów bezpieczeństwa i wydostałam z pojazdu. Prawie uderzyłam drzwiami pierwotnego, który planował pomóc mi wysiąść. Jednak w odpowiedniej chwili odskoczył. Niestety… Jakoś nie miałabym wyrzutów sumienia gdybym go trafiła.
-Nie ułatwiasz mi bycia dżentelmenem, kochana- Stwierdził kręcąc głową.
-Bo nim nie jesteś- Wzruszyłam ramionami.
-Ponieważ nie dajesz mi szansy być- Zauważył.
-Nie zasługujesz na to- Odpowiedziałam szczerze.
-A, kto twoim zdaniem zasługuje?- Drążył temat. Zastanowiłam się chwilę.
-Ktoś, kto nie nazywa mnie kochaną.
-Masz na myśli Tyler’a?- Słysząc imię Lockwood’a momentalnie spochmurniałam.
Opuściłam wzrok. Nie miałam ochoty ponownie rozpamiętywać tego, co się wydarzyło. Zawłaszcza, że już prawie zapomniałam o całej sytuacji. Klaus chyba wyczuł, iż coś jest nie tak, ponieważ prawie natychmiast zmienił temat.
-Chodźmy już do środka- Powiedział cicho, a ręką wskazał przeszklone drzwi restauracji.
Niepewnie ruszyłam za nim. Podszedł do wolnego stolika i odsunął mi krzesło. Ale ja, jak to ja. Ominęłam je i zasiadłam na siedzeniu obok.


Oczami Damona:

            Temperatura spadała z każdą minutą, a na niebie stopniowo pojawiały się deszczowe chmury. Nie chciałem, żeby dziewczyna, siedząca obok mnie, przeziębiła się. Chyba czas już wracać. Zerknąłem na zegarek. Była już, a może dopiero, dwudziesta.
            Spojrzałem na szatynkę, która tuliła się do mojego ramienia. Z ogromnym zainteresowaniem wpatrywała się w znajdujący przed nami krajobraz.
-Elena- Zagadnąłem cicho. –Czas wracać.
-Już?- Zapytała zdziwiona.
-Owszem. Jutro mój pierwszy dzień na uczelni. Nie wypadałoby się spóźnić- Posłałem jej uśmiech.
-Myślałam, że nie będziesz chciał się w to bawić.
-Bawić się? Moja droga, ja to biorę w stu procentach na poważnie- Zrobiłem krótką pauzę. –Poza tym uprzedzałem , że nie będę odstępować cię ani na krok. Musisz pogodzić się z moim towarzystwem, czy tego chcesz, czy nie- Dziewczyna zaśmiała się i pokręciła głową z niedowierzaniem.
-Ach… No tak. Nie zniósłbyś tej samotności.
-Właśnie. Jak ty mnie dobrze znasz…- Pocałowałem ją w czubek głowy. –A teraz w drogę.
-Zaraz, mam warunek- Posłałem jej pytające spojrzenie. –Wrócimy tu kiedyś- Powiedziała z nutką nadziei w głosie.
-Oczywiście. Kiedy tylko będziesz miała ochotę- Nie czekając na pozwolenie wziąłem Elenę na ręce i pognałem w kierunku samochodu.


Oczami Caroline:

            I kto by pomyślał? Po tej wpadce Klausa z Tylerem, zrobiło się nawet znośnie. Pierwotny nie używał już tych swoich irytujących zdrobnień, a po winie rozluźnił się. Nawet ja zmieniłam do niego nastawienie. Porzuciłam sarkazm i starałam się być miła. Z marnym skutkiem, ale liczą się chęci.
            Teraz obserwowałam poczynania Klausa, który na białej serwetce szkicował mój portret. Nie powiem świetnie, mu to wychodziło. Długopisem z niebieskim wkładem idealnie oddawał każdy szczegół mojej twarzy. Takie same oczy, takie same usta, takie same włosy, po prostu wszystko było identyczne.
-Jak ty to robisz?- Zapytałam zaciekawiona.
-Lata ćwiczeń- Odparł ze cwaniackim uśmiechem, podając mi ukończony rysunek.
-Musiało być ich naprawdę dużo- Stwierdziłam cicho, podziwiając dzieło.
-Człowiek uczy się przez całe życie.
-Wiesz co? Czasami mówisz całkiem logicznie- Zaśmiałam się i upiłam łyk czerwonego wina.
-To był komplement?- Zamyśliłam się na chwile.
-Zależy. Bo logika w twoim przypadku to dość rzadkie zjawisko- Wzruszyłam ramionami.
            Nie zdążyłam już nic więcej powiedzieć, ponieważ do restauracji wszedł mój były z inną dziewczyną. Łzy naleciały mi do oczu. Nie umknęło to uwadze Klausa, który popatrzył na mnie z troską.
-Zawieź mnie do domu- Poprosiłam starając się opanować płacz. Pierwotny kiwnął głową i wyprowadził mnie na zewnątrz.
-Co on ci zrobił?- Zapytał, gdy znaleźliśmy się przy samochodzie.
-Nie chcę o tym rozmawiać- Starałam się brzmieć stanowczo, jednak na marne.
-Powiedź- Nakazał.
-Zniszczył mi życie! Wystarczy?- Wykrzyczałam w jego kierunku.
Musiałam się jakoś wyżyć. Zwykle w takich przypadka rzucałam talerzami, kieliszkami lub czymkolwiek, co miałam pod ręką. W tym momencie nie widziałam opcji rozbijania naczyń, więc zaczęłam chodzić w koło i pozwoliłam sobie na płacz. Klaus przez chwilę przyglądał się całej tej scence, poczym podszedł do mnie i mocno przytulił. Nie protestowałam. Również go objęłam.
-Powiesz mi wreszcie, o co chodzi?- Zapytał delikatnie. Westchnęłam.
-Któregoś dnia wracając z zajęć stwierdziłam, że odwiedzę Tyler’a. I tak jakoś wyszło, iż zastałam go w łóżku z jakąś laską. Od tej chwili nie rozmawialiśmy- Wyznałam lekko skrępowana.
-Kiedy to było?
-Z pół roku temu… Wiem przesadzam, ale od tego czasu unikam go jak ognia- W moim głosie słuchać było bezsilność.


Oczami Bonnie:

            Byłam w drodze do Mystic Grill. Caroline wyszła z Klausem, Elena też niewiadomo gdzie się szlajała, dlatego zadzwoniłam do Jeremy’ego. Miał dziś wolne, więc bez problemu zgodził się na spotkanie.
            Weszłam do baru i rozejrzałam się wokół. Gilbert siedział przy jednym ze stolików w rogu. Gawędził z Matt’em. Ruszyłam w ich kierunku.
-Witam- Przywitałam się z uśmiechem. –Co tam u was chłopcy?
-A wszystko w porządku- Odpowiedzieli chórem.
-A, o czym tak zawzięcie plotkowaliście?- Wyczułam, że coś jest nie tak.
-Męskie sprawy- Burknął mój chłopak, całując mnie na przywitanie w policzek.
-Chętnie posłucham- Dojrzałam w ich oczach zmartwienie.
-To ja już wrócę do pracy- Rzekł Matt i oddalił się do baru.
-Więc?
-Posłuchaj, Katherine tutaj jest- Powiedział cicho.
-Jak to?
-Szukała Stefana, Eleny i Damona.
-Czyli jednak im się udało…- Wyczułam niedowierzanie we własnym głosie.
-Co takiego?- Spytał Jeremy zdezorientowany.
-Później ci wytłumaczę.


Oczami Eleny:

            Wysiedliśmy właśnie z auta na podjazd domu Salwatorów. Nie miałam jednak ochoty wracać. Chętnie poszłabym jeszcze na jakiś spacer, zważywszy na to, że godzina była jeszcze młoda. Spojrzałam na wampira, który z zaciekawieniem przyglądał się mojej zamyślonej minie.
-Elena myśli. Panie i panowie to jednak się zdarza- Zgromiłam go spojrzeniem.
-Tak, tak. Posiadam umiejętności, których ty niestety nie- Odgryzłam się. -Możemy się jeszcze gdzieś przejść?- Spytałam niepewnie.
-Jeżeli będziesz grzeczna- Odpowiedział.
-Zawsze jestem- Stwierdziłam i wystawiłam mu język.
            Szliśmy w całkowitej ciszy, bez wymierzonego celu, prosto przed siebie. Wiatr owiewał nam twarze, a kolorowe liście skrzypiały pod butami. Wreszcie dotarliśmy do miejsca, którego wcale, ale to wcale się nie spodziewałam. Otóż ujrzałam most Wickery. To na nim moje życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni.
Spojrzałam na Damona. Z jego miny wnioskowałam, że też nie spodziewał się, iż dojdziemy, aż tak daleko. Bez słowa podeszłam do barierki i oparłam się o nią.
Poczułam ramiona obejmujące mnie z tyłu.
-Tęsknisz za dawnym życiem, prawda?- Usłyszałam troskliwy głos. Zamyśliłam się na chwilę.
-Nie- Odpowiedziałam w miarę pewnie. –Tęsknie za rodzicami i Jeną, ale nie chciałabym być tą Eleną, która wymachiwała pomponami- Zrobiłam krótką pauzę. -Strasznie żałuje, że moja rodzina nie może być ze mną. Że nie możemy się wspierać, czy prosić i dawać rady. Ale mam Jeremy’ego oraz zyskałam ludzi, na których mi zależy. Ciebie, Alarica, Stefana. Moi przyjaciele również mnie nie opuścili. I z perspektywy czasu nie wiem, czy chciałabym to zmieniać.
-To chyba dobrze, że pogodziłaś się z przeszłością, choć muszę stwierdzić, że trochę żałuję, iż nie zobaczę cię już w stroju cheerleaderki. Wyglądałaś w nim niezwykle ponętnie- Stwierdził spoglądając na moją dłoń, która bawiła się naszyjnikiem. –Ciągle go nosisz?
-A widziałeś mnie kiedyś bez niego?
-Nie, ale…
-Nie ściągałam go od czterech lat- Rozwiałam jego wątpliwości. –Strasznie mocno się do niego przywiązałam –Przekręciłam głowę w jego stronę złączając nasze usta w pocałunku. –Mam prośbę- Szepnęłam.
-Jaką?
-Obiecaj mi coś. Obiecaj, że już nigdy nie wyjedziesz.
-Obiecuję, chyba, że ty będziesz chciała, abym zniknął- Patrzyliśmy sobie w oczy przez ładne parę minut.
-Możesz mi wierzyć lub nie, ale nie będę chciała.
            Ponownie do siebie przylgnęliśmy. Tym razem na o wiele dłużej. Nasze usta współgrały ze sobą w każdym ruchu.
            Niespodziewanie poczułam zimną kroplę, która wylądowała mi na policzku. Zaraz po niej następne.
-Pada. Powinniśmy wracać- Stwierdził Damon odrywając się ode mnie.
-Mam to gdzieś.
-Chcesz być chora? Proszę bardzo, ale ja ci rosołu gotował nie będę- Zagroził. Ulewa stawała się coraz silniejsza.
-Jak to nie?- Udałam zdziwienie. –Dobrze, więc chodźmy.

***
            Wróciliśmy do pensjonatu cali przemoczeni. Z naszych włosów kapały ogromne krople wody, a w naszych ciuchach nie zostało już ani jednej suchej nitki.
-Chyba nie będziemy dzisiaj wracać do twojego domu- Stwierdził Damon, zdejmując przemoczoną kurtkę.
-Chyba nie- Potwierdziłam trzęsąc się z zimna.
-Chodź, dam ci suchą koszulę do spania. I szybko leć pod ciepły prysznic. Rozgrzej się.
            Jak kazał, tak też zrobiłam. Szybko się umyłam, rozczesałam włosy i zbiegłam na dół w samej koszuli starszego Salvatore. Zastałam go przy kominku, który zapewne przed chwilą rozpalił. Podeszłam do niego, przykucnęłam i delikatnie objęłam chłopaka ramionami.
-Nie powinnaś zachodzić wampira od tyłu. To może się źle skończyć.
-Na przykład jak?- Nim się zorientowałam znalazłam się na kolanach Damona.
-Na przykład tak- Uśmiechnął się. –Co chcesz teraz robić, bo domyślam się, że nie spać.
            Objęłam go za szyję i pocałowałam. Nic więcej nie musiałam mówić. Po chwili znaleźliśmy się w sypialni. Reszty można się już domyślić.




Nie zabijajcie mnie proszę ;p
Miałam dodać go już dwa dni temu, ale ciągle coś mi nie pasowało.
Poniekąd dalej tak jest... Trochę go przesłodziłam ;p 
Cóż jeszcze mogę powiedzieć? 
Chyba już nie będę zanudzać. :P
Dziękuję za wasze komentarze i zachęcam go dalszego wyrażania swoich opinii :)
Buziaki :*

31 komentarzy:

  1. Rozdział świetny :) Randka Caro z Nickiem wyszła ciekawie i zabawnie do momętu kiedy nie pojawił się Tyler. Nie lubie go.
    Elena i Damon - miłość kwitnie. :D
    Czekam na nn.
    Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję ;) cieszę się iż rozdział się podoba ;D
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Aw !!! Cudaśny . Caroline z Klausem ich randka bardzo mi się podobała . Delena odprawiam taniec radości <3 kocham kocham twoje opowiadanie ;)
    Czekam już z niecierpliwością na nn
    Pozdrawiam i życzę dużo weny !

    OdpowiedzUsuń
  3. spotkanie klausa i caro świetnie!! kocham ich po prostu :**
    delena <3
    czyli.. wszystko wspaniałe po prostu xd
    tak jak zawsze zresztą :D

    nn :)
    http://vampires-young-and-beautiful.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział fantastyczny.
    Bardzo mi się podobał <3
    Klaroline <3
    Delena <3
    Czego chciała Katherine ? hmmm
    Pozdrawiam i życzę dużo weny;****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci bardzo ;)
      A Katherine jak zwykle ma swoje powodu ;p
      Buźka ;*

      Usuń
  5. http://iamprincessbutnotyour.blogspot.com/ Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział cudowny !!
    Delenka awww.... cud miód i malina !!
    Pozdrawiam :**
    Życzę dużo, dużo weny.
    Buziaczki :***
    Ps.zapraszam do siebie http://lovemedelena.blogspot.com/
    http://damonelenaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję ;) W wolnym czasie obiecuje wpaść do cb ;)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  7. Rozdział świetny! Caro i Nick cudo!
    Delena wspaniała! Nic dodać, nic ująć.
    Czekam na nn. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. O matko! Tak strasznie przepraszam, że dopiero teraz! :c Chciałam wcześniej, ale miałam problemy z dostępem do neta( zepsuty telefon :/) Już jestem i błagam o wybaczenie!) Jestem zachwycona! *.* Normalnie moje serce zmiękło, kiedy to czytałam <333 Delena, Klaroline- moje ukochane pary<333 Jejku *.* Wcale niczego nie przesłodziłaś, więc nie musisz się martwić ;) Wszystko jest perfekcyjne i takie, jakie powinno być :3 Randka Caro i Klausa wyszła świetnie! Caroline niby taka niedostępna, ale ja wiem, że czuje coś do naszego pierwotnego ^^ Nie znoszę Tylera, ale z jednej strony dobrze, że przyszedł, bo przynajmniej Caro wyżaliła się Klausowi *.* To przytulenie było piękne. Awwww <3333 Jestem ciekawa, czego chce Katherine w MF.... Damon z Eleną- rozpływałam się przy ich scenach :D Wspólny spacerek był taki romantyczny. A potem ten deszcz. Uwielbiam pocałunki w deszczu ^^ I to jak Damon obiecał, że już nie wyjedzie *.* No KOCHAM po prostu! <3333333 Koniec najpiękniejszy :3 Ach jak ja kocham Delenkę ^^ Niesamowicie wszystko opisujesz ;) Mam nadzieję, że dasz szybko nowy rozdział, bo jak zwykle jestem nienajedzona xD
    Życzę masę weny!
    Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej ;) Dziękuje Ci bardzo ;) i nie gniewam się ;p zepsuty telefon... coś o tym wiem ;p jeszcze raz dziękuje ;)
      Buziaczki ;*

      Usuń
  9. Klaroline czadowe :D dobrze odzwierciedliłaś bohaterów :D

    OdpowiedzUsuń
  10. absolutnie nie przynudzasz!
    długie komentarze nie są moją mocną stroną, ale spróbuję coś napisać: Delena cudowna! <3 Rozpalił w kominku, aww... słodkie :D No i mam ochotę zagryżć Tylera, grr.. ! Klaus <3 ajjaj, bardzo mi się podobało!
    ~zadelenowana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję bardzo ;) Ważne iż w ogóle pozostawiłaś po sobie ślad ;) Nawet króciutki komentarz a potrafi zmotywować :) Zwłaszcza tak miłe słowa ;)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  11. No i znowu zapomniałam skomentować
    ... Ech... ._.
    Zaaaabić Tajlę! >:D No była fajna randka Klausa z Kerlajn i musiał przerwać, no. -.-
    Delena wyszła jak zwykle fajnie, Elka w Twoim opowiadaniu nieco się różni od tej serialowej... I dlatego troszkę bardziej ją lubię. :3

    Pozdrawiam i życzę weny.
    ReeRee
    Ps.
    U mnie jest już VI rozdział; zależy mi na Twojej opini, wpadnij, jeśli chcesz. ;) [the-chronicles-of-black-raven.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję ;) Staram się żeby Elena była trochę bardziej zadziorna niż w serialu ;p
      W wolnym czasie wpadnę do cb ;)
      Buziaki ;*

      Usuń
  12. Super!! Świetnie!! Delena i Klaroline też :*:* Pisz dalej :*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuje ;) Rozdział jest w początkowej fazie tworzenia ;p ale postaram się dodać jak najszybciej ;)
      Buziaki :*

      Usuń
  13. Zapraszam do siebie na 8 rozdział
    love-only-you.blog.pl
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  14. Ojej ;D Dziękuję ci bardzo ;)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej! ;)
    Uwielbiam Twoje opowiadanie :D Masz ciekawy styl pisania i pomysł na historię DE. Za KC nie przepadam, ale to tam taki mały minusik hehe.Cieszę się, że pojawiły się momenty Steferine ;)

    Zapraszam do mnie, jestem początkująca więc proszę o wyrozumiałośc...
    http://meet-me-on-the-other-side.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Pojawił się II rozdział ;)
    http://meet-me-on-the-other-side.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postanowiłam wstawić też moje drugie opowiadanie, które już napisałam jakiś czas temu. Na razie jest sam prolog, jak się spodoba, dodam resztę ;)
      http://vampire-tainted-love.blogspot.com/

      Usuń
    2. A dziękuję dziękuję ;) Pokrzepiające słowa, a nad Steferine się jeszcze zastanawiam ;p Nie wiem dokąd zaprowadzi mnie wyobraźnia ;)
      Buziaki :*

      Usuń
  17. Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) Szkoda że nie widzi tego moja polonistka pani profesor L., którą uwielbiam (to oczywiście sarkazm) ;p

      Usuń