Oczami Caroline:
Jechałam autem. W sumie to jechaliśmy, jednak starałam się ignorować fakt, że
za kierownicą siedział Klaus.
Atmosfera i tak była już wystarczająco
gęsta. A co by było gdybyśmy próbowali rozmawiać? Zastanawianie się nad sensowną
odpowiedzią, zwłaszcza, iż miało się już trochę alkoholu we krwi, nie wydawało
się zachęcającą opcją.
Tak, więc w ciszy zmierzaliśmy do jakiejś,
zapewne drogiej restauracji, gdzie porcje są tak małe, że aby się najeść,
należałoby zamówić ze cztery dokładki. Starałam się pocieszyć myślą o obecności
wytrawnego wina i choć zdaje sobie sprawę z konsekwencji mieszania alkoholu,
miałam to w tym momencie w przysłowiowych czterech literach.
Po jakiś piętnastu minutach jazdy, samochód
zatrzymał się. Tak jak podejrzewałam - najwykwintniejsza restauracja w całym
Mystic Falls. Szybko wyplątałam się z pasów bezpieczeństwa i wydostałam z
pojazdu. Prawie uderzyłam drzwiami pierwotnego, który planował pomóc mi
wysiąść. Jednak w odpowiedniej chwili odskoczył. Niestety… Jakoś nie miałabym
wyrzutów sumienia gdybym go trafiła.
-Nie ułatwiasz mi bycia dżentelmenem, kochana- Stwierdził kręcąc głową.
-Bo nim nie jesteś- Wzruszyłam ramionami.
-Ponieważ nie dajesz mi szansy być- Zauważył.
-Nie zasługujesz na to- Odpowiedziałam szczerze.
-A, kto twoim zdaniem zasługuje?- Drążył temat. Zastanowiłam się
chwilę.
-Ktoś, kto nie nazywa mnie kochaną.
-Masz na myśli Tyler’a?- Słysząc imię Lockwood’a momentalnie
spochmurniałam.
Opuściłam wzrok. Nie miałam ochoty ponownie
rozpamiętywać tego, co się wydarzyło. Zawłaszcza, że już prawie zapomniałam o
całej sytuacji. Klaus chyba wyczuł, iż coś jest nie tak, ponieważ prawie
natychmiast zmienił temat.
-Chodźmy już do środka- Powiedział cicho, a ręką wskazał przeszklone
drzwi restauracji.
Niepewnie ruszyłam za nim. Podszedł do
wolnego stolika i odsunął mi krzesło. Ale ja, jak to ja. Ominęłam je i
zasiadłam na siedzeniu obok.
Oczami Damona:
Temperatura spadała z każdą minutą, a na niebie stopniowo pojawiały się deszczowe
chmury. Nie chciałem, żeby dziewczyna, siedząca obok mnie, przeziębiła się.
Chyba czas już wracać. Zerknąłem na zegarek. Była już, a może dopiero,
dwudziesta.
Spojrzałem na szatynkę, która tuliła się do mojego ramienia. Z ogromnym
zainteresowaniem wpatrywała się w znajdujący przed nami krajobraz.
-Elena- Zagadnąłem cicho. –Czas wracać.
-Już?- Zapytała zdziwiona.
-Owszem. Jutro mój pierwszy dzień na uczelni. Nie wypadałoby się
spóźnić- Posłałem jej uśmiech.
-Myślałam, że nie będziesz chciał się w to bawić.
-Bawić się? Moja droga, ja to
biorę w stu procentach na poważnie- Zrobiłem krótką pauzę. –Poza tym
uprzedzałem , że nie będę odstępować cię ani na krok. Musisz pogodzić się
z moim towarzystwem, czy tego chcesz, czy nie- Dziewczyna zaśmiała się i
pokręciła głową z niedowierzaniem.
-Ach… No tak. Nie zniósłbyś tej
samotności.
-Właśnie. Jak ty mnie dobrze
znasz…- Pocałowałem ją w czubek głowy. –A teraz w drogę.
-Zaraz, mam warunek- Posłałem jej pytające spojrzenie.
–Wrócimy tu kiedyś- Powiedziała z nutką nadziei w głosie.
-Oczywiście. Kiedy tylko będziesz miała ochotę- Nie
czekając na pozwolenie wziąłem Elenę na ręce i pognałem w kierunku samochodu.
Oczami Caroline:
I kto by pomyślał? Po tej wpadce
Klausa z Tylerem, zrobiło się nawet znośnie. Pierwotny nie używał już tych
swoich irytujących zdrobnień, a po winie rozluźnił się. Nawet ja zmieniłam do
niego nastawienie. Porzuciłam sarkazm i starałam się być miła. Z marnym
skutkiem, ale liczą się chęci.
Teraz obserwowałam poczynania
Klausa, który na białej serwetce szkicował mój portret. Nie powiem świetnie, mu
to wychodziło. Długopisem z niebieskim wkładem idealnie oddawał każdy szczegół
mojej twarzy. Takie same oczy, takie same usta, takie same włosy, po prostu
wszystko było identyczne.
-Jak ty to robisz?-
Zapytałam zaciekawiona.
-Lata ćwiczeń- Odparł
ze cwaniackim uśmiechem, podając mi ukończony rysunek.
-Musiało być ich
naprawdę dużo- Stwierdziłam cicho, podziwiając dzieło.
-Człowiek uczy się
przez całe życie.
-Wiesz co? Czasami
mówisz całkiem logicznie- Zaśmiałam się i upiłam łyk czerwonego wina.
-To był komplement?-
Zamyśliłam się na chwile.
-Zależy. Bo logika w
twoim przypadku to dość rzadkie zjawisko- Wzruszyłam ramionami.
Nie zdążyłam już nic więcej
powiedzieć, ponieważ do restauracji wszedł mój były z inną dziewczyną. Łzy
naleciały mi do oczu. Nie umknęło to uwadze Klausa, który popatrzył na mnie z
troską.
-Zawieź mnie do domu-
Poprosiłam starając się opanować płacz. Pierwotny kiwnął głową i wyprowadził
mnie na zewnątrz.
-Co on ci zrobił?-
Zapytał, gdy znaleźliśmy się przy samochodzie.
-Nie chcę o tym
rozmawiać- Starałam się brzmieć stanowczo, jednak na marne.
-Powiedź- Nakazał.
-Zniszczył mi życie!
Wystarczy?- Wykrzyczałam w jego kierunku.
Musiałam się jakoś wyżyć. Zwykle w takich przypadka rzucałam talerzami,
kieliszkami lub czymkolwiek, co miałam pod ręką. W tym momencie nie widziałam
opcji rozbijania naczyń, więc zaczęłam chodzić w koło i pozwoliłam sobie na
płacz. Klaus przez chwilę przyglądał się całej tej scence, poczym podszedł do
mnie i mocno przytulił. Nie protestowałam. Również go objęłam.
-Powiesz mi wreszcie,
o co chodzi?- Zapytał delikatnie. Westchnęłam.
-Któregoś dnia
wracając z zajęć stwierdziłam, że odwiedzę Tyler’a. I tak jakoś wyszło, iż
zastałam go w łóżku z jakąś laską. Od tej chwili nie rozmawialiśmy- Wyznałam
lekko skrępowana.
-Kiedy to było?
-Z pół roku temu…
Wiem przesadzam, ale od tego czasu unikam go jak ognia- W moim głosie słuchać
było bezsilność.
Oczami Bonnie:
Byłam w drodze do Mystic Grill.
Caroline wyszła z Klausem, Elena też niewiadomo gdzie się szlajała, dlatego
zadzwoniłam do Jeremy’ego. Miał dziś wolne, więc bez problemu zgodził się na
spotkanie.
Weszłam do baru i rozejrzałam się
wokół. Gilbert siedział przy jednym ze stolików w rogu. Gawędził z Matt’em. Ruszyłam
w ich kierunku.
-Witam- Przywitałam
się z uśmiechem. –Co tam u was chłopcy?
-A wszystko w
porządku- Odpowiedzieli chórem.
-A, o czym tak
zawzięcie plotkowaliście?- Wyczułam, że coś jest nie tak.
-Męskie sprawy-
Burknął mój chłopak, całując mnie na przywitanie w policzek.
-Chętnie posłucham-
Dojrzałam w ich oczach zmartwienie.
-To ja już wrócę do
pracy- Rzekł Matt i oddalił się do baru.
-Więc?
-Posłuchaj, Katherine
tutaj jest- Powiedział cicho.
-Jak to?
-Szukała Stefana,
Eleny i Damona.
-Czyli jednak im się
udało…- Wyczułam niedowierzanie we własnym głosie.
-Co takiego?- Spytał
Jeremy zdezorientowany.
-Później ci wytłumaczę.
Oczami Eleny:
Wysiedliśmy właśnie z auta na podjazd
domu Salwatorów. Nie miałam jednak ochoty wracać. Chętnie poszłabym jeszcze na
jakiś spacer, zważywszy na to, że godzina była jeszcze młoda. Spojrzałam na
wampira, który z zaciekawieniem przyglądał się mojej zamyślonej minie.
-Elena myśli. Panie i
panowie to jednak się zdarza- Zgromiłam go spojrzeniem.
-Tak, tak. Posiadam
umiejętności, których ty niestety nie- Odgryzłam się. -Możemy się jeszcze
gdzieś przejść?- Spytałam niepewnie.
-Jeżeli będziesz
grzeczna- Odpowiedział.
-Zawsze jestem-
Stwierdziłam i wystawiłam mu język.
Szliśmy w całkowitej ciszy, bez
wymierzonego celu, prosto przed siebie. Wiatr owiewał nam twarze, a kolorowe
liście skrzypiały pod butami. Wreszcie dotarliśmy do miejsca, którego wcale,
ale to wcale się nie spodziewałam. Otóż ujrzałam most Wickery. To na nim moje
życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni.
Spojrzałam na Damona. Z jego miny wnioskowałam, że też nie spodziewał
się, iż dojdziemy, aż tak daleko. Bez słowa podeszłam do barierki i oparłam się
o nią.
Poczułam ramiona obejmujące mnie z tyłu.
-Tęsknisz za dawnym
życiem, prawda?- Usłyszałam troskliwy głos. Zamyśliłam się na chwilę.
-Nie- Odpowiedziałam
w miarę pewnie. –Tęsknie za rodzicami i Jeną, ale nie chciałabym być tą Eleną,
która wymachiwała pomponami- Zrobiłam krótką pauzę. -Strasznie żałuje, że moja
rodzina nie może być ze mną. Że nie możemy się wspierać, czy prosić i dawać
rady. Ale mam Jeremy’ego oraz zyskałam ludzi, na których mi zależy. Ciebie,
Alarica, Stefana. Moi przyjaciele również mnie nie opuścili. I z perspektywy
czasu nie wiem, czy chciałabym to zmieniać.
-To chyba dobrze, że
pogodziłaś się z przeszłością, choć muszę stwierdzić, że trochę żałuję, iż nie
zobaczę cię już w stroju cheerleaderki.
Wyglądałaś w nim niezwykle ponętnie- Stwierdził spoglądając na moją dłoń, która
bawiła się naszyjnikiem. –Ciągle go nosisz?
-A widziałeś mnie
kiedyś bez niego?
-Nie, ale…
-Nie ściągałam go od
czterech lat- Rozwiałam jego wątpliwości. –Strasznie mocno się do niego
przywiązałam –Przekręciłam głowę w jego stronę złączając nasze usta w pocałunku.
–Mam prośbę- Szepnęłam.
-Jaką?
-Obiecaj mi coś.
Obiecaj, że już nigdy nie wyjedziesz.
-Obiecuję, chyba, że
ty będziesz chciała, abym zniknął- Patrzyliśmy sobie w oczy przez ładne parę
minut.
-Możesz mi wierzyć
lub nie, ale nie będę chciała.
Ponownie do siebie przylgnęliśmy.
Tym razem na o wiele dłużej. Nasze usta współgrały ze sobą w każdym ruchu.
Niespodziewanie poczułam zimną
kroplę, która wylądowała mi na policzku. Zaraz po niej następne.
-Pada. Powinniśmy
wracać- Stwierdził Damon odrywając się ode mnie.
-Mam to gdzieś.
-Chcesz być chora?
Proszę bardzo, ale ja ci rosołu gotował nie będę- Zagroził. Ulewa stawała się
coraz silniejsza.
-Jak to nie?- Udałam
zdziwienie. –Dobrze, więc chodźmy.
***
Wróciliśmy do pensjonatu cali
przemoczeni. Z naszych włosów kapały ogromne krople wody, a w naszych ciuchach
nie zostało już ani jednej suchej nitki.
-Chyba nie będziemy
dzisiaj wracać do twojego domu- Stwierdził Damon, zdejmując przemoczoną kurtkę.
-Chyba nie-
Potwierdziłam trzęsąc się z zimna.
-Chodź, dam ci suchą koszulę
do spania. I szybko leć pod ciepły prysznic. Rozgrzej się.
Jak kazał, tak też zrobiłam. Szybko
się umyłam, rozczesałam włosy i zbiegłam na dół w samej koszuli starszego Salvatore.
Zastałam go przy kominku, który zapewne przed chwilą rozpalił. Podeszłam do
niego, przykucnęłam i delikatnie objęłam chłopaka ramionami.
-Nie powinnaś zachodzić
wampira od tyłu. To może się źle skończyć.
-Na przykład jak?-
Nim się zorientowałam znalazłam się na kolanach Damona.
-Na przykład tak-
Uśmiechnął się. –Co chcesz teraz robić, bo domyślam się, że nie spać.
Objęłam go za szyję i pocałowałam.
Nic więcej nie musiałam mówić. Po chwili znaleźliśmy się w sypialni. Reszty
można się już domyślić.
Nie zabijajcie mnie proszę ;p
Miałam dodać go już dwa dni temu, ale ciągle coś mi nie pasowało.
Poniekąd dalej tak jest... Trochę go przesłodziłam ;p
Cóż jeszcze mogę powiedzieć?
Chyba już nie będę zanudzać. :P
Dziękuję za wasze komentarze i zachęcam go dalszego wyrażania swoich opinii :)
Buziaki :*
Rozdział świetny :) Randka Caro z Nickiem wyszła ciekawie i zabawnie do momętu kiedy nie pojawił się Tyler. Nie lubie go.
OdpowiedzUsuńElena i Damon - miłość kwitnie. :D
Czekam na nn.
Pozdrawiam :***
A dziękuję ;) cieszę się iż rozdział się podoba ;D
UsuńPozdrawiam ;*
Aw !!! Cudaśny . Caroline z Klausem ich randka bardzo mi się podobała . Delena odprawiam taniec radości <3 kocham kocham twoje opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńCzekam już z niecierpliwością na nn
Pozdrawiam i życzę dużo weny !
Dziękuje ;) Cieszę się ;)
UsuńBuziaki ;*
spotkanie klausa i caro świetnie!! kocham ich po prostu :**
OdpowiedzUsuńdelena <3
czyli.. wszystko wspaniałe po prostu xd
tak jak zawsze zresztą :D
nn :)
http://vampires-young-and-beautiful.blogspot.com/
A dziękuję :)
UsuńPozdrawiam ;)
Rozdział fantastyczny.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobał <3
Klaroline <3
Delena <3
Czego chciała Katherine ? hmmm
Pozdrawiam i życzę dużo weny;****
Dziękuję ci bardzo ;)
UsuńA Katherine jak zwykle ma swoje powodu ;p
Buźka ;*
http://iamprincessbutnotyour.blogspot.com/ Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny !!
OdpowiedzUsuńDelenka awww.... cud miód i malina !!
Pozdrawiam :**
Życzę dużo, dużo weny.
Buziaczki :***
Ps.zapraszam do siebie http://lovemedelena.blogspot.com/
http://damonelenaa.blogspot.com/
A dziękuję ;) W wolnym czasie obiecuje wpaść do cb ;)
UsuńPozdrawiam ;*
Rozdział świetny! Caro i Nick cudo!
OdpowiedzUsuńDelena wspaniała! Nic dodać, nic ująć.
Czekam na nn. Pozdrawiam!
A dziękuje ;) i również pozdrawiam ;)
UsuńO matko! Tak strasznie przepraszam, że dopiero teraz! :c Chciałam wcześniej, ale miałam problemy z dostępem do neta( zepsuty telefon :/) Już jestem i błagam o wybaczenie!) Jestem zachwycona! *.* Normalnie moje serce zmiękło, kiedy to czytałam <333 Delena, Klaroline- moje ukochane pary<333 Jejku *.* Wcale niczego nie przesłodziłaś, więc nie musisz się martwić ;) Wszystko jest perfekcyjne i takie, jakie powinno być :3 Randka Caro i Klausa wyszła świetnie! Caroline niby taka niedostępna, ale ja wiem, że czuje coś do naszego pierwotnego ^^ Nie znoszę Tylera, ale z jednej strony dobrze, że przyszedł, bo przynajmniej Caro wyżaliła się Klausowi *.* To przytulenie było piękne. Awwww <3333 Jestem ciekawa, czego chce Katherine w MF.... Damon z Eleną- rozpływałam się przy ich scenach :D Wspólny spacerek był taki romantyczny. A potem ten deszcz. Uwielbiam pocałunki w deszczu ^^ I to jak Damon obiecał, że już nie wyjedzie *.* No KOCHAM po prostu! <3333333 Koniec najpiękniejszy :3 Ach jak ja kocham Delenkę ^^ Niesamowicie wszystko opisujesz ;) Mam nadzieję, że dasz szybko nowy rozdział, bo jak zwykle jestem nienajedzona xD
OdpowiedzUsuńŻyczę masę weny!
Pozdrawiam :***
Ojej ;) Dziękuje Ci bardzo ;) i nie gniewam się ;p zepsuty telefon... coś o tym wiem ;p jeszcze raz dziękuje ;)
UsuńBuziaczki ;*
Klaroline czadowe :D dobrze odzwierciedliłaś bohaterów :D
OdpowiedzUsuńA dziękuje ;)
Usuńabsolutnie nie przynudzasz!
OdpowiedzUsuńdługie komentarze nie są moją mocną stroną, ale spróbuję coś napisać: Delena cudowna! <3 Rozpalił w kominku, aww... słodkie :D No i mam ochotę zagryżć Tylera, grr.. ! Klaus <3 ajjaj, bardzo mi się podobało!
~zadelenowana
A dziękuję bardzo ;) Ważne iż w ogóle pozostawiłaś po sobie ślad ;) Nawet króciutki komentarz a potrafi zmotywować :) Zwłaszcza tak miłe słowa ;)
UsuńPozdrawiam ;*
No i znowu zapomniałam skomentować
OdpowiedzUsuń... Ech... ._.
Zaaaabić Tajlę! >:D No była fajna randka Klausa z Kerlajn i musiał przerwać, no. -.-
Delena wyszła jak zwykle fajnie, Elka w Twoim opowiadaniu nieco się różni od tej serialowej... I dlatego troszkę bardziej ją lubię. :3
Pozdrawiam i życzę weny.
ReeRee
Ps.
U mnie jest już VI rozdział; zależy mi na Twojej opini, wpadnij, jeśli chcesz. ;) [the-chronicles-of-black-raven.blogspot.com]
A dziękuję ;) Staram się żeby Elena była trochę bardziej zadziorna niż w serialu ;p
UsuńW wolnym czasie wpadnę do cb ;)
Buziaki ;*
Super!! Świetnie!! Delena i Klaroline też :*:* Pisz dalej :*:*
OdpowiedzUsuńA dziękuje ;) Rozdział jest w początkowej fazie tworzenia ;p ale postaram się dodać jak najszybciej ;)
UsuńBuziaki :*
Zapraszam do siebie na 8 rozdział
OdpowiedzUsuńlove-only-you.blog.pl
Buziaki ;**
Ojej ;D Dziękuję ci bardzo ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Hej! ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje opowiadanie :D Masz ciekawy styl pisania i pomysł na historię DE. Za KC nie przepadam, ale to tam taki mały minusik hehe.Cieszę się, że pojawiły się momenty Steferine ;)
Zapraszam do mnie, jestem początkująca więc proszę o wyrozumiałośc...
http://meet-me-on-the-other-side.blogspot.com/
Pojawił się II rozdział ;)
OdpowiedzUsuńhttp://meet-me-on-the-other-side.blogspot.com/
Postanowiłam wstawić też moje drugie opowiadanie, które już napisałam jakiś czas temu. Na razie jest sam prolog, jak się spodoba, dodam resztę ;)
Usuńhttp://vampire-tainted-love.blogspot.com/
A dziękuję dziękuję ;) Pokrzepiające słowa, a nad Steferine się jeszcze zastanawiam ;p Nie wiem dokąd zaprowadzi mnie wyobraźnia ;)
UsuńBuziaki :*
Idealny artykuł.
OdpowiedzUsuńDzięki ;) Szkoda że nie widzi tego moja polonistka pani profesor L., którą uwielbiam (to oczywiście sarkazm) ;p
Usuń