środa, 11 grudnia 2013

Rozdział 20



 Oczami Eleny:

            Poczułam delikatny dotyk na policzku. Leniwie uniosłam zaspane powieki. Pierwsze, co ujrzałam to niebieskie tęczówki, wpatrujące się we mnie z ogromną miłością oraz troską. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Dzień dobry- Usłyszałam aksamitny głos.
-Dzień dobry- Odpowiedziałam, delikatnie przeciągając się.
-Jak się spało?- Zapytał Damon, odgarniając niesforne kosmyki włosów z mojej twarzy.
-A bardzo dobrze. Wbrew pozorom nawet się wyspałam…- Zaśmialiśmy się. Tak, to była długa i wyjątkowa noc. –A tak w ogóle to, która godzina?
-Jest wcześnie. Parę minut po piątej. Przepraszam, jeżeli cię obudziłem.
-No proszę. Nie wierze. Damon Salvatore przeprasza- Wstawiłam mu język. Uwielbiałam się z nim droczyć.
-Widzisz, do czego mnie zmuszasz?- Teatralnie pokręcił głową.
-Że się tak dajesz…- Przybliżyłam swoją twarz do jego i delikatnie złączyłam nasze usta. Wplotłam palce w jego kruczo czarne włosy, poddając się rozkoszy. Chłopak nie pozostawał dłużny. Delikatnie błądził rękami po moim ciele. Niespodziewanie zamarł.
-Coś się stało?- Zapytałam zbita z tropu.
-Ktoś jest w domu- Stwierdził marszcząc czoło. –Ktoś w szpilkach –Na twarz Damona wstąpiła irytacja. Doskonale wiedziałam, o kogo chodzi.
            Tak jak się spodziewałam. Drzwi pokoju gwałtownie się otworzyły, a w progu stanęła Katherine. Miała na sobie wyzywającą, krótką, czarną sukienkę i piętnastocentymetrowe szpilki.
-Gdzie Stefan?- Spytała prosto z mostu.
-Witaj. Mnie też miło cię widzieć, choć nie. Nie jest mi miło- Stwierdził, Damon z jadem w głosie. –A tak w ogóle rodzice nie nauczyli cię pukać? Ach.. Zapomniałem. Przecież w jaskini nie było drzwi- Spojrzałam na Katherine spodziewając się jakiegoś wybuchu z jej strony. Jednak nic takiego nie nastąpiło. Jedyne, co robiła, to wpatrywała się w starszego Salvatore z pogardą.
-Tak, tak. Wiem, że lubisz się popisywać- Podeszła do nas bliżej. –A teraz na poważnie. Gdzie jest Stefan?- Zapytała akcentując każde słowo.
-A skąd mam to wiedzieć? Co ja jego niańką jestem?
-Oj. Nie udawaj. Widziałam was w barze- Uśmiechnęła się przebiegle.
-Nie zaprzeczam, byliśmy tam- Damon wzruszył ramionami. –Złamaliśmy zaklęcie, a mój mały braciszek zwiał.
-Dlaczego ci nie wierzę?
-Niech pomyślę- Odezwałam się po raz pierwszy. –Może, dlatego iż sama zawsze coś kręcisz i nie dopuszczasz do siebie myśli, że ktoś może mówić prawdę?
-Bardzo dobry argument- Pochwalił mnie Damon, całując w policzek. Katherine pokręciła głową z niedowierzaniem.
-Naprawdę jesteście takimi idiotami, czy tylko na takich wyglądanie?- Wampirzyca była wyprowadzona z równowagi. Pierwszy raz widziałam ją w takim stanie. Coś musiało być na rzeczy.
-Czego chcesz od Stefana?- Spytałam poważnym tonem.
-Towarzystwa w podróży- Wzruszyła ramionami.
-W podróży?- Zdziwiłam się.
-No dobrze, w ucieczce- Zamyśliła się chwile. -Wam też radzę… Reszty dowiecie się w swoim czasie. Ale miłe to, to nie będzie. Tylko nie mówcie, że nie ostrzegałam- Podeszła do nas jeszcze bliżej, zacięcie mierząc mnie wzrokiem. –A tak w ogóle robią ci się zmarszczki. O tutaj- Wskazała dłonią kąciki oczu.
-Przynajmniej nie wygląda jak nastoletnia dziewczyna na telefon- Stwierdził Damon z diabelskim uśmiechem.
-Ależ ty zaślepiony… Ona jest taka jak ja. W końcu jej się znudzisz i poleci do Stefana. Jeszcze wspomnisz moje słowa- Wycedziła uśmiechając się złośliwie. Nie zdążyłam nawet mrugnąć okiem, a jej już nie było.
-Myślisz, że kiedyś będziemy mieć święty spokój?- Zapytałam Damona, który przypatrywał mi się uważnie. Doskonale widziałam, iż dręczą go ostatnie słowa Katherine. –Ona nie ma racji. Wiesz?- Pogładziłam jego policzek. –Kocham cię.
-Ja ciebie też. Może kiedyś uda nam się przeżyć tydzień bez niespodzianek- Złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Parę dobrych minut trwało zanim się od siebie oderwaliśmy. -Jak na razie trzeba się dowiedzieć przed kim ucieka Katherine- Dodał po chwili namysłu.

***

-Gdzie ty idziesz?- Zapytałam, choć dobrze wiedziałam, dokąd udaje się Damon. Wampir spojrzał na mnie jak na nienormalną i nie przejmując się moimi słowami dalej zmierzał w kierunku auta. –Nie, na serio. Chyba nie myślisz, że będziemy tym jechać?- Wskazałam ręką na pojazd.
            Otóż wybieraliśmy się na wykłady i trzeba było tam jakoś dojechać. Ale kto widział studenta jadącego sportowym samochodem wartym więcej niż niejedno mieszkanie? No właśnie - nikt.
-O, co ci chodzi?- Spytał zatrzymując się i przenosząc wzrok na moją osobę.
-Widziałeś kiedyś studenta w takim aucie?- Uniosłam brwi do góry.
-Oj, daj spokój. Najwyżej powiem, że mam bogatych staruszków.
-Którzy nie żyją od jakiś stu pięćdziesięciu lat? Bardzo przekonywujące- Mruknęłam krzyżując ręce na piersi.
-Chcesz iść na piechotę?
-Myślałam bardziej o takim wynalazku jak autobus…- Przyznałam niepewnie spodziewając się reakcji mojego towarzysza.
-Mowy nie ma. Ja i komunikacja miejska? To się wyklucza- Przyznał.
-Nie przesadzaj. Za pięć minut odjeżdża. Jak się pospieszymy to zdążymy- Złapałam go za dłoń i pociągnęłam w kierunku przystanku. Chłopak niechętnie ruszył za mną. Westchnęłam w myślach. –A jak wrócimy do domu to ci to ładnie wynagrodzę…- Dodałam słodkim głosikiem.
-Nie mogłaś tak od razu?- Posłał mi uśmiech i przyspieszył kroku.
            No tak cały Damon… Ze wszystkiego musi mieć jakieś korzyści. Prychnęłam cicho.
-Co cię tak śmieszy?- Zapytał zaciekawiony.
-Nic, nic- Odpowiedziałam szybko.
            Szliśmy jeszcze krótką chwilę. Cały czas się uśmiechałam. Jakie to było dziwne uczucie. Może, dlatego iż dawno nie miałam powodu do radości? Zwykle zakładałam maskę. Śmiałam się z żartów przyjaciół, w odpowiednich sytuacjach unosiłam kąciki ust w górę. Na tym zwykle się kończyło.
            Nawet nie zauważyłam, kiedy doszliśmy na przystanek. Spojrzałam na zegarek. Jeszcze jakieś trzy minuty do przyjazdu autobusu, czyli zdążę kupić przejazdówki. Podeszłam do kiosku i poprosiłam starszą panią o dwa bilety: ulgowy i normalny. Staruszka uśmiechnęła się do mnie i podała karteczki. Miała siwe włosy zawiązane w koczka i oczy, które widziały więcej niż można by się spodziewać. Zareagowałam wdzięcznym skinieniem głowy, zapłaciłam i wróciłam do mojego towarzysza.
-Trzymaj- Podałam mu obie karteluszki, by swobodnie schować portfel do torby.
-Dlaczego jeden jest ulgowy, a drugi normalny?- Zapytał, może nawet lekko zdezorientowany.
-Bo nie masz legitymacji studenckiej. Będziesz miał legitkę, będziesz jeździł na ulgowych- Skwitowałam.
            Właśnie, Damona czekało jeszcze spotkanie z dziekanem i całą resztą „ważniaków” z uniwersytetu. Musiał zdobyć indeks i załatwić inne papierkowe sprawy. Choć i tak najważniejsze było, aby zahipnotyzował profesorów, by ci go pamiętali. Mam nadzieję, iż nikogo nie zabije.
-Skoro mowa o jeżdżeniu… Wracamy autobusem?
-Taaak- Przedłużyłam głoski, nie wiedząc, do czego zmierza wampir.
-I jazdę w tą stronę mi wynagrodzisz- Głośno myślał. –A co dostane za drogę powrotną?
-A, co byś chciał?- Wiedziałam, że zaraz pożałuje tych słów.
-Pozbędziesz się glanów…- Uśmiechnął się.
-Chyba zwariowałeś- Stwierdziłam dobitnym głosem.
-Wiem- Wzruszył ramionami. –Na punkcie pewnej dziewczyny.
-Nie wyrzucę tych butów- Zagroziłam palcem.
-Nie karze ci ich wyrzucać… Postawimy je na półce razem z pamiątkami z drugiej wojny światowej.
-Damon… Nie mam innych butów. Robi się coraz zimniej, a ja nie mam pieniędzy na nowe- Starałam się jakoś wymigać.
-Nowe buty to żaden problem- Uśmiechnął się. –Czyli załatwione. Po zajęciach jedziemy do sklepu- Zrobiłam minę obrażonego dziecka. –Oj, nie dąsaj się tak- Nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, ponieważ moje usta zostały zamknięte pocałunkiem. Zaraz potem, niewiadomo skąd, na przystanku pojawiał się autobus.


Oczami Bonnie:

            Jak co rano, przed zajęciami, siedziałam gotowa na łóżku poganiając Caroline. Tym razem było to o wiele cięższe, ponieważ blondynka po wczorajszym wyjściu miała niezłego kaca.
-Mówiłam ci żebyś tyle nie piła- Pouczyłam przyjaciółkę, nie wiem, który raz wciągu dzisiejszego poranka. Dziewczyna spojrzała na mnie z wyrzutem.
-Tak, tak. Już to słyszałam- Wybełkotała. Wzruszyłam tylko ramionami.
            Nieoczekiwanie usłyszałyśmy dźwięk przekręcanego zamka, a chwilę później do pokoju weszła roześmiana Elena.
-Witam współlokatorki- Powitała nas z uśmiechem. –Tym razem mam klucze- Dodała pobrzękując torebką.
-No proszę, córka marnotrawna wróciła- Rzuciłam z uśmiechem i uściskałam przyjaciółkę. Caroline podążyła w moje ślady.
-Nie do końca wróciłam. Jeszcze chwilę pobędę w domu. Doszłam do wniosku, że ostatnio trochę zaniedbałam Jeremy’ego i Rica- Tłumaczyła się Elena, przepraszającym tonem.
-Czy, aby na pewno chodzi o tą dwójkę?- Zapytała podejrzliwie blondynka.
-Caro… Daj spokój. Niech się sobą trochę nacieszą…- Pouczyłam wampirzycę. –A właśnie gdzie zgubiłaś swój ogon?- Zwróciłam się do dziewczyny.
-Załatwia indeks i te sprawy. Zaraz po nas przyjdzie- Wytłumaczyła. –Jak tam wczorajsze spotkanie z Klausem?
-Nawet nie wspominaj… Najpierw się upiłam, później nawet byłam miła, a na końcu spotkałam Tylera. Żyć nie umierać- Podsumowała Caroline. –Przynajmniej załatwiłam odkupienie dla Stefana. Nick zjawi się w pensjonacie wieczorem. My w sumie też postaramy się wpaść.
-Dziękuję ci.
-Ty mi? Proszę cię. To ten idiota bez uczuć będzie mnie po stopach całował- Zaśmiałyśmy się.
            Zaczęłyśmy rozmawiać. Elena opowiedziała nam o dzisiejszej wizycie Katherine i o tym, że wampirzyca znów ucieka. Poniekąd nawet mnie to nie zdziwiło. Zastanawia mnie jednak, przed kim. Kogo może się bać nieustraszona panna Pierce? Z tego, co mi wiadomo jej największym wrogiem jest Klaus, więc, o co chodzi?
            Po jakiś dziesięciu minutach rozległo się pukanie do drzwi. Jako że zadniej z nas nie chciało się wstawać krzyknęłyśmy chórem.
-Wejść!
            Drzwi otworzyły się, a w progu znalazł się Damon.
-To, co dziewczynki? Marsz na zajęcia! I żebym nie musiał czekać!


W pierwszej kolejności chciałam przeprosić, że tak dawno mnie tu nie było... 
Wina zabytku (czyt. komputera),
a na telefonie wprost nienawidzę pisać i tak jakoś wyszło...
Jeszcze raz przepraszam :*
Co do rozdziału...
Moim zdaniem wyszedł średni, mam jednak nadzieję,
że da się go czytać ;p
Chciałam też podziękować za wszystkie wasze komentarze,
które potrafią, wbrew temu całemu lenistwu, braku czasu i nadmiaru obowiązków,
zmotywować do napisania choć kilku słów ;)
To chyba wszystko ;)
Pozdrawiam wszystkich czytelników ;*

czwartek, 28 listopada 2013

Liebster Award

No to może tak: po pierwsze chciałam serdecznie podziękować za nominacje:
Dianie Landris, prowadzącej bloga: http://prosto-z-hogwartu.blogspot.com
Dominice Smile z bloga: http://love-only-you.blog.pl
Marysi Połeć z bloga: damonelenaa.blogspot.com
Ninie Hajduk i Marcie Kościelniak: http://ramsointt.blogspot.com
Oraz Emce K z bloga: http://love-is-a-winner-storyofdelena.blogspot.com
Bardzo Wam dziękuję ;*


Odpowiedzi na pytania Diany Landris:

1. Czy widziałeś/aś  już Igrzyska Śmierci: w Pierścieniu Ognia?
Jeszcze nie, jednakże planuję iść z grupką znajomych do kina ;)

2. Którą postać z Harrego Pottera  lubisz najbardziej? Dlaczego?
Najbardziej? Trudne pytanie. Myślę, że Zgredka. Jest lojalny, pozytywnie nastawiony, a scena, gdy został zamordowany, doprowadziła mnie do łez.

3. Co myślisz o tym blogu?
Pierwszy rozdział jest naprawdę fajny ;) Nic tylko czekać na resztę ;)

4. Jeśli miałabyś wybrać pomiędzy pięknością, mądrością, a dobrocią, co byś wybrała?
Chyba mądrość. Piękność minie z wiekiem, a dobroć… Cóż nikt nie rodzi się zły. Złym staje się z biegiem czasu, przez wychowanie i doświadczenie życiowe oraz próby, jakim poddaje nas los.

5. Jaka jest twoja ulubiona książka?
Jest ich naprawdę dużo… Na pewno „Dary Anioła”, „Igrzyska śmierci”, „Wizje w mroku”, „Harry Potter”, Pamiętniki wampirów”, „Szeptem” i wiele, wiele innych, których tytułu wyleciały mi z głowy. :P

6. Jaki jest twój ulubiony aktor?
Ian Somerhalder, Johnny Depp. Mogłabym wymieniać w nieskończoność, jednak to ich darze największą sympatiom. J

7. Jaki jest twój ulubiony przedmiot?
Możecie mnie uważać za dziwoląga, ale na chwile obecną - chemia. Taka przykra prawda ;p

8. Masz rodzeństwo?
Owszem, mam starszą siostrę ;D

9. Czy słyszałeś kiedyś o książce Gone autorstwa Michaela Granta?
Niestety nie, ale postaram się zapamiętać tytuł i w przyszłości takową przeczytać.

10. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Oprócz pisania na blogu? Wzory reakcji ;P Żartuję ;p Lubię szkicować, czasami też dorwę się do kredek, albo pasteli suchych.

11. Jeździsz konno?
Wstyd się przyznać, bo w okolicy mam dwie stadniny, oddalone o niecałe pół godziny autobusem, ale nigdy nie miałam okazji.


Odpowiedzi na pytania Dominiki Smile:

1. Co jest twoją inspiracją do pisania bloga?
Inspiracji, jako takiej nie mam ;p Czasami coś mnie napadnie i napiszę kilka słów, wzorując się na jakiś postaciach znanych z seriali bądź z filmów.

2. Z kim idziesz porozmawiać jak masz jakiś problem?
Zależy od problemu. Najczęściej jednak z przyjaciółką ;)

3. Przepis na udany dzień?
Jako że jestem strasznym śpiochem to tak wstać około dwunastej :P Zjeść coś dobrego, spotkać się z przyjaciółmi a wieczorem odprężyć się przy książce, albo coś popisać ;)

4. Twój ulubiony serial?
No oczywiście „Pamiętniki wampirów”, „Buffy postrach wampirów”, „Czarodziejki”, „Dawno, dawno temu” jeszcze by się tego trochę znalazło ;p

5. Najdziwniejsza przygoda?
Jakoś nic mi nie przychodzi do głowy, zdarzały się różne dziwne rzeczy, ale jakoś sama nie wiem ;p

6. Co chciałabyś na święta?
Dużo słodyczy!!! I może jakąś książkę?

7. Ulubiona książka?
Tyle tego jest… Hm. Ostatnio zaciekawiły mnie „Igrzyska śmierci” ;) to tylko jedna z całego zbioru ;)

8. Ile masz lat?
Jeszcze 17… Eh, jaka ja stara jestem ;P

9. Z kim spędzasz najwięcej czasu?
W tygodniu? Z moją klasą ;p 8 godzin dziennie, czasami idzie zwariować ;p  a w weekend z przyjaciółką ;)

10. Ulubiona bajka z dzieciństwa?
Roszpunka ;D

11. Chciałabyś mieć tatuaż (uzasadnij swoją odpowiedz)?
Kiedyś chciałam, ale jak się poszperało w necie i zobaczyło jak wyglądają tatuaże u 70-letnich staruszek, jakoś się odechciało :P


Odpowiedzi na pytania Marysi Połeć:

1.Za co kochasz swoich komentatorów na blogu ?
Za to że czytają moje wypociny, wstawiają motywujące komentarze i za to że po prostu są.

2.Co byś zrobiła gdyby Twój ulubiony zespół przyjechał do polski ?
Pierwsze co zaczęłabym wrzeszczeć ze szczęścia, potem tylko namawianie znajomych i zdobycie kasy na koncert.

3.Ulubiona piosenka ?
Nie mam ulubionej piosenki. Może to się wydawać dziwne, ale zamiast słychać wybranej przeze mnie listy utworów wolę po prostu włączyć radio.

4.Mięso czy ryby ?
I tu mnie zagięłaś. Ryb nienawidzę, mięsa też, ale na upartego kurczaka mogę zjeść.
Chciałam zostać wegetarianinem jednak jak to stwierdzili moi rodzice „dopóki mieszkasz pod tym dachem będziesz jeść mięso”.

5.Czy marzenia się spełniają ?
Zależy jak bardzo realistyczne są i jak bardzo staramy się dopuścić do ich spełnienia. Ale jeżeli się czegoś bardzo chce w końcu się to osiągnie.

6.Warto wierzyć w siebie ?
Oczywiście, ale nie wolno dopuścić do stania się narcyzem. Każdy jest wartościowy i z odpowiednią motywacją może dużo osiągnąć.

7.Czy ludzie się zmieniają i warto dać im drugą szansę ?
Ludzie zmieniają się, to przez wpływ środowiska i ludzi, jacy cię otaczają. A jeżeli chodzi o drugą szansę. Myślę, że każdy na nią zasługuje, jeżeli tylko druga szansa nie przemieni się w trzecią, czwartą, czy piątą.

8.Wymarzona praca ?
Kiedyś śmiałam się, że chciałabym „grzebać w trupach”, dziś jednak myślę o czymś mniej drastycznym typu psycholog lub dietetyk.

9.Kawa czy herbata ?
Zdecydowanie kawa, mogę wręcz zaryzykować stwierdzenie, że się uzależniłam. :P

10.Ile masz lat ?
Od niedawna 18 (przeraża mnie ta liczba :P)

11. Za co kochasz swoich bliskich ?
Za to, że są przy mnie, kiedy najbardziej ich potrzebuje, dają mi wsparcie, motywacje, pomagają mi w podejmowaniu decyzji i nie odwracają się ode mnie, gdy coś nawale.


Odpowiedzi na pytania Niny Hajduk oraz Marty Kościelniak:

1. Czy zwracasz uwagę na konkurencję, inne blogi?
Jeżeli chodzi o czytanie, to owszem. Czytam je i podziwiam ich autorów za sposób, w jaki wyrażają swoje myśli, za ich wyobraźnie oraz pasje.

2. Jeżeli masz mało komentarzy pod postem nie prowadzisz dalej bloga?
Powiem tak: to jest mój jedyny blog i jak widać dalej funkcjonuje. Oczywiście miło jest mieć kolekcje komentarzy pod postem, jednak robię to dla przyjemności i jedynym, co mnie ogranicza jest czas.

3. Przykładasz dużą uwagę do błędów ortograficznych w opowiadaniach u innych, bądź u siebie?
Swój tekst sprawdzam po kilka razy i wiem, że nie zdołam wyłapać wszystkich błędów, dlatego omyłki są dla mnie normalne i zwykle nie czepiam się ich. No chyba, że ktoś napisze: że przez rz. Takie przypadki trochę mnie irytują.

4. Czy pisanie opowiadań/ robienie grafiki sprawia Ci przyjemność, czy po prostu robisz to bo musisz?
Nikt mnie do tego nie zmusza. Pisze dla własnej przyjemności, ponieważ to mnie odpręża i poprawia humor.

5. Zdarzyło Ci się, że byłaś zazdrosna o rozgłos bloga twojej koleżanki/kolegi?
Nie. Niewiele osób, które znam prowadzi bloga. Jeżeli takowa już się znajdzie, staramy się wspierać, a nie rywalizować.

6. Starasz się dodawać notki regularnie, czy nie przywiązujesz do tego zbytniej uwagi?
Notki wstawiam, kiedy mam czas, a że ostatnio mam go strasznie mało, rozdziały nie pojawiają się tak często, jak wcześniej.

7. Ile lat miałaś, gdy odkryłaś, że to co publikujesz na swoim blogu sprawia Ci przyjemność?
Bloga założyłam mając 17 lat i w sumie od samego początku, to, co na nim tworze sprawiało mi przyjemność.

8. Ktoś lub cos jest twoim natchnieniem w twoim tworzeniu?
Inspiracje czerpie ze wszystkiego. Bohaterów, jak idzie się domyślić zapożyczyłam z „Pamiętników Wampirów”, ale chyba moim największym natchnieniem jest moja wyobraźnia.

9. Czy opowiadanie, które piszesz jest odwzorowaniem jakiejś powieści, przez ciebie napisanej?
Nie pisałam nic wcześniej, więc jest to mój 100% debiut.

10.  Jakie książki poleciłabyś innym?
Trudne pytanie, ponieważ każda książka ma w sobie coś, co przyciąga czytelnika. Jednak z takich, które pamiętam z pewnością mogę polecić: wszystkie części „Igrzysk śmierci”, „Harrego Pottera”, „Klątwy tygrysa”, „Pamiętników wampirów” i wiele, wiele innych. Jeżeli ktoś jest zainteresowany, dowiedzieć się, co jeszcze czytam zapraszam do przejrzenia mojego profilu: Buffy96 na stronie http://lubimyczytac.pl.


Odpowiedzi na pytania Emki K:

1. Twoje imię to...?
Karolina

2. Ulubione piosenki?
Ostatnio mam fazę (to trochę dziwne, biorąc pod uwagę fakt, iż zwykle słucham radia) na: Roxette - „I`ll stand by you”, James Bunt - „Goodbye my lover”, Bryan Adams - „Wherever You Go”, Christina Perri - „Jar of Hearts”, Taylor Swift - „Safe and sond”, Ella Mae Bowen - „Holding Out For a Hero”, The Fray - „Love Don't Die”, Evanescence - „My Immortal” oraz Stephanie Schneiderman - “Dirty and clean”.

3. Jaką biżuterię lubisz?
Na co dzień zwykle noszę kolczyki, pierścionek i krzyżyk na łańcuszku lub rzemyku. Czasem zdarza mi się założyć bransoletkę, ale to rzadko się zdarza.

4. Tatuaże - co o nich sądzisz?
Nie mam nic przeciwko. Osobiście takowego bym nie chciała mieć, ale nie przeszkadzają mi u innych. Mogę wręcz zaryzykować stwierdzenie, że podobają mi się. Oczywiście, jeżeli „płótno”, na którym jest wykonane nie jest pomarszczone.

5. Ulubione filmy, seriale?
Dużo tu wyliczać. Z seriali to na pewno: „Pamiętniki wampirów”, „Dawno, dawno temu”, „Buffy postrach wampirów”, „Cień anioła” i „Czarodziejki”. Z filmów natomiast „Igrzyska śmierci”, „Mr. & Mrs. Smith” i wiele, wiele innych.

6. Ulubione zajęcia (poza pisaniem)?
Lubię szkicować, czytać książki, ostatnio też bawię się gimp’em ;)

7. Twoi idole to...?
Trudno powiedzieć. Podziwiam ludzi, którzy ciężką pracą coś osiągnęli, a nie ukrywajmy, jest ich całkiem spora grupa ;)

8. Gdybyś mogła wybrać, to czytanie w myślach czy długowieczność?
Nie chciałabym czytać w myślach. Doceniam prywatność i sama nie byłabym zbyt zadowolona gdyby ktoś stosował na mnie takie sztuczki. Jeżeli chodzi o długowieczność… Z jednej strony i owszem - chciałabym. Zobaczyć postęp techniki i tak dalej. Jednak z drugiej nic nie może przecież wiecznie trwać. Wszystko na swój koniec i początek.

9. Jakich cech nie tolerujesz u innych ludzi?
Nienawidzę fałszu. Nie rozumiem ludzi, którzy najpierw z tobą rozmawiają, by następnie odejść do innej grupy i „obrobić ci dupę”.

10. W jakiej dekadzie chciałabyś mieszkać?
Zastanawiam się miedzy średniowieczem (zobaczyć ówczesne zwyczaje, ludzi zaślepionych religią), a romantyzmem (głownie przez wiarę w zabobony). I może nie tyle mieszkać ile przenieść się na jeden dzień. Zobaczyć i wrócić, bo jakby na to spojrzeć nasza epoka jak na razie nie jest taka zła. J

11. Twoje jedno największe marzenie.
Chciałabym wyjechać. Do jakiegoś starego miasta. Pozwiedzać tamtejsze zabytki, poznać tradycję i nowych ludzi. Może trochę też oderwać się od codzienności.


Moje pytania:

  1. Co skłoniło Cię do założenia bloga?
  2. Ile masz lat?
  3. Twoje hobby, zainteresowania, sposób spędzania wolnego czasu.
  4. Każdy ma negatywne cechy, których jest świadomy. Podaj jedną z nich.
  5. Bez czego nie mogłabyś się obyć? Telefonu, komputera, a może dobrej książki?
  6. A jeśli już mowa o książkach. Przeczytałaś ostatnio jakąś godną polecenia?
  7. Film, który mogłabyś oglądać bez przerwy.
  8. Znienawidzony przedmiot szkolny. Dlaczego go nie lubisz?
  9. Ulubiony serial.
  10. Najprzystojniejsi aktorzy.
  11. I na koniec coś trudniejszego. Największa wpadka w twoim życiu.


Blogi, które nominowałam:

  1. http://damon-and-elena-always-together.blog.onet.pl
http://love-is-our-weakness.blog.onet.pl
http://vampires-my-new-life.blog.onet.pl
Te trzy blogi prowadzi jedna osoba. A ja nie potrafiłam się zdecydować, który wybrać. Więc potraktowałam je jako „jedność”. Mam nadzieję, że się nie gniewacie.
  1. http://vampires-young-and-beautiful.blogspot.com
  2. http://tvdopowiadanie.blog.pl
  3. http://przedstawicielka-dnia-i-nocy.blogspot.com
  4. http://i-am-not-sorry-that-am-in-love-with-you.bloog.pl
  5. http://mysticfallskrainamarzen.blogspot.com
  6. http://the-originals-always-and-forever.blogspot.com
  7. http://damon-and-elena-2.blogspot.com
  8. http://po-prostu-tylko-ja.blogspot.com
  9. http://life-is-brutal-and-u-know-it.blogspot.com
  10. http://damon-elena-big-love.blogspot.com


Jest jeszcze wiele innych blogów, zasługujących na nominacje. Jednakże reguły to reguły, a ja już i tak je troszkę naciągnęłam.

PS Dla tych, którzy nie wiedzą o co z tym chodzi mam krótki opis (skopiowany ze strony, która nas nominowała :* )

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonana robotę".
Należy odpowiedzieć na 11 pytań osoby, która cię nominuje, następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz je o tym), a potem dodajesz swoje 11 pytań, na które odpowiadają osoby, które nominujesz. (wszystko na swoim blogu).


UWAGA!: Nie możesz nominować bloga, który cię nominował.



środa, 20 listopada 2013

Rozdział 19


Oczami Caroline:

            Jechałam autem. W sumie to jechaliśmy, jednak starałam się ignorować fakt, że za kierownicą siedział Klaus.
Atmosfera i tak była już wystarczająco gęsta. A co by było gdybyśmy próbowali rozmawiać? Zastanawianie się nad sensowną odpowiedzią, zwłaszcza, iż miało się już trochę alkoholu we krwi, nie wydawało się zachęcającą opcją.
Tak, więc w ciszy zmierzaliśmy do jakiejś, zapewne drogiej restauracji, gdzie porcje są tak małe, że aby się najeść, należałoby zamówić ze cztery dokładki. Starałam się pocieszyć myślą o obecności wytrawnego wina i choć zdaje sobie sprawę z konsekwencji mieszania alkoholu, miałam to w tym momencie w przysłowiowych czterech literach.
Po jakiś piętnastu minutach jazdy, samochód zatrzymał się. Tak jak podejrzewałam - najwykwintniejsza restauracja w całym Mystic Falls. Szybko wyplątałam się z pasów bezpieczeństwa i wydostałam z pojazdu. Prawie uderzyłam drzwiami pierwotnego, który planował pomóc mi wysiąść. Jednak w odpowiedniej chwili odskoczył. Niestety… Jakoś nie miałabym wyrzutów sumienia gdybym go trafiła.
-Nie ułatwiasz mi bycia dżentelmenem, kochana- Stwierdził kręcąc głową.
-Bo nim nie jesteś- Wzruszyłam ramionami.
-Ponieważ nie dajesz mi szansy być- Zauważył.
-Nie zasługujesz na to- Odpowiedziałam szczerze.
-A, kto twoim zdaniem zasługuje?- Drążył temat. Zastanowiłam się chwilę.
-Ktoś, kto nie nazywa mnie kochaną.
-Masz na myśli Tyler’a?- Słysząc imię Lockwood’a momentalnie spochmurniałam.
Opuściłam wzrok. Nie miałam ochoty ponownie rozpamiętywać tego, co się wydarzyło. Zawłaszcza, że już prawie zapomniałam o całej sytuacji. Klaus chyba wyczuł, iż coś jest nie tak, ponieważ prawie natychmiast zmienił temat.
-Chodźmy już do środka- Powiedział cicho, a ręką wskazał przeszklone drzwi restauracji.
Niepewnie ruszyłam za nim. Podszedł do wolnego stolika i odsunął mi krzesło. Ale ja, jak to ja. Ominęłam je i zasiadłam na siedzeniu obok.


Oczami Damona:

            Temperatura spadała z każdą minutą, a na niebie stopniowo pojawiały się deszczowe chmury. Nie chciałem, żeby dziewczyna, siedząca obok mnie, przeziębiła się. Chyba czas już wracać. Zerknąłem na zegarek. Była już, a może dopiero, dwudziesta.
            Spojrzałem na szatynkę, która tuliła się do mojego ramienia. Z ogromnym zainteresowaniem wpatrywała się w znajdujący przed nami krajobraz.
-Elena- Zagadnąłem cicho. –Czas wracać.
-Już?- Zapytała zdziwiona.
-Owszem. Jutro mój pierwszy dzień na uczelni. Nie wypadałoby się spóźnić- Posłałem jej uśmiech.
-Myślałam, że nie będziesz chciał się w to bawić.
-Bawić się? Moja droga, ja to biorę w stu procentach na poważnie- Zrobiłem krótką pauzę. –Poza tym uprzedzałem , że nie będę odstępować cię ani na krok. Musisz pogodzić się z moim towarzystwem, czy tego chcesz, czy nie- Dziewczyna zaśmiała się i pokręciła głową z niedowierzaniem.
-Ach… No tak. Nie zniósłbyś tej samotności.
-Właśnie. Jak ty mnie dobrze znasz…- Pocałowałem ją w czubek głowy. –A teraz w drogę.
-Zaraz, mam warunek- Posłałem jej pytające spojrzenie. –Wrócimy tu kiedyś- Powiedziała z nutką nadziei w głosie.
-Oczywiście. Kiedy tylko będziesz miała ochotę- Nie czekając na pozwolenie wziąłem Elenę na ręce i pognałem w kierunku samochodu.


Oczami Caroline:

            I kto by pomyślał? Po tej wpadce Klausa z Tylerem, zrobiło się nawet znośnie. Pierwotny nie używał już tych swoich irytujących zdrobnień, a po winie rozluźnił się. Nawet ja zmieniłam do niego nastawienie. Porzuciłam sarkazm i starałam się być miła. Z marnym skutkiem, ale liczą się chęci.
            Teraz obserwowałam poczynania Klausa, który na białej serwetce szkicował mój portret. Nie powiem świetnie, mu to wychodziło. Długopisem z niebieskim wkładem idealnie oddawał każdy szczegół mojej twarzy. Takie same oczy, takie same usta, takie same włosy, po prostu wszystko było identyczne.
-Jak ty to robisz?- Zapytałam zaciekawiona.
-Lata ćwiczeń- Odparł ze cwaniackim uśmiechem, podając mi ukończony rysunek.
-Musiało być ich naprawdę dużo- Stwierdziłam cicho, podziwiając dzieło.
-Człowiek uczy się przez całe życie.
-Wiesz co? Czasami mówisz całkiem logicznie- Zaśmiałam się i upiłam łyk czerwonego wina.
-To był komplement?- Zamyśliłam się na chwile.
-Zależy. Bo logika w twoim przypadku to dość rzadkie zjawisko- Wzruszyłam ramionami.
            Nie zdążyłam już nic więcej powiedzieć, ponieważ do restauracji wszedł mój były z inną dziewczyną. Łzy naleciały mi do oczu. Nie umknęło to uwadze Klausa, który popatrzył na mnie z troską.
-Zawieź mnie do domu- Poprosiłam starając się opanować płacz. Pierwotny kiwnął głową i wyprowadził mnie na zewnątrz.
-Co on ci zrobił?- Zapytał, gdy znaleźliśmy się przy samochodzie.
-Nie chcę o tym rozmawiać- Starałam się brzmieć stanowczo, jednak na marne.
-Powiedź- Nakazał.
-Zniszczył mi życie! Wystarczy?- Wykrzyczałam w jego kierunku.
Musiałam się jakoś wyżyć. Zwykle w takich przypadka rzucałam talerzami, kieliszkami lub czymkolwiek, co miałam pod ręką. W tym momencie nie widziałam opcji rozbijania naczyń, więc zaczęłam chodzić w koło i pozwoliłam sobie na płacz. Klaus przez chwilę przyglądał się całej tej scence, poczym podszedł do mnie i mocno przytulił. Nie protestowałam. Również go objęłam.
-Powiesz mi wreszcie, o co chodzi?- Zapytał delikatnie. Westchnęłam.
-Któregoś dnia wracając z zajęć stwierdziłam, że odwiedzę Tyler’a. I tak jakoś wyszło, iż zastałam go w łóżku z jakąś laską. Od tej chwili nie rozmawialiśmy- Wyznałam lekko skrępowana.
-Kiedy to było?
-Z pół roku temu… Wiem przesadzam, ale od tego czasu unikam go jak ognia- W moim głosie słuchać było bezsilność.


Oczami Bonnie:

            Byłam w drodze do Mystic Grill. Caroline wyszła z Klausem, Elena też niewiadomo gdzie się szlajała, dlatego zadzwoniłam do Jeremy’ego. Miał dziś wolne, więc bez problemu zgodził się na spotkanie.
            Weszłam do baru i rozejrzałam się wokół. Gilbert siedział przy jednym ze stolików w rogu. Gawędził z Matt’em. Ruszyłam w ich kierunku.
-Witam- Przywitałam się z uśmiechem. –Co tam u was chłopcy?
-A wszystko w porządku- Odpowiedzieli chórem.
-A, o czym tak zawzięcie plotkowaliście?- Wyczułam, że coś jest nie tak.
-Męskie sprawy- Burknął mój chłopak, całując mnie na przywitanie w policzek.
-Chętnie posłucham- Dojrzałam w ich oczach zmartwienie.
-To ja już wrócę do pracy- Rzekł Matt i oddalił się do baru.
-Więc?
-Posłuchaj, Katherine tutaj jest- Powiedział cicho.
-Jak to?
-Szukała Stefana, Eleny i Damona.
-Czyli jednak im się udało…- Wyczułam niedowierzanie we własnym głosie.
-Co takiego?- Spytał Jeremy zdezorientowany.
-Później ci wytłumaczę.


Oczami Eleny:

            Wysiedliśmy właśnie z auta na podjazd domu Salwatorów. Nie miałam jednak ochoty wracać. Chętnie poszłabym jeszcze na jakiś spacer, zważywszy na to, że godzina była jeszcze młoda. Spojrzałam na wampira, który z zaciekawieniem przyglądał się mojej zamyślonej minie.
-Elena myśli. Panie i panowie to jednak się zdarza- Zgromiłam go spojrzeniem.
-Tak, tak. Posiadam umiejętności, których ty niestety nie- Odgryzłam się. -Możemy się jeszcze gdzieś przejść?- Spytałam niepewnie.
-Jeżeli będziesz grzeczna- Odpowiedział.
-Zawsze jestem- Stwierdziłam i wystawiłam mu język.
            Szliśmy w całkowitej ciszy, bez wymierzonego celu, prosto przed siebie. Wiatr owiewał nam twarze, a kolorowe liście skrzypiały pod butami. Wreszcie dotarliśmy do miejsca, którego wcale, ale to wcale się nie spodziewałam. Otóż ujrzałam most Wickery. To na nim moje życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni.
Spojrzałam na Damona. Z jego miny wnioskowałam, że też nie spodziewał się, iż dojdziemy, aż tak daleko. Bez słowa podeszłam do barierki i oparłam się o nią.
Poczułam ramiona obejmujące mnie z tyłu.
-Tęsknisz za dawnym życiem, prawda?- Usłyszałam troskliwy głos. Zamyśliłam się na chwilę.
-Nie- Odpowiedziałam w miarę pewnie. –Tęsknie za rodzicami i Jeną, ale nie chciałabym być tą Eleną, która wymachiwała pomponami- Zrobiłam krótką pauzę. -Strasznie żałuje, że moja rodzina nie może być ze mną. Że nie możemy się wspierać, czy prosić i dawać rady. Ale mam Jeremy’ego oraz zyskałam ludzi, na których mi zależy. Ciebie, Alarica, Stefana. Moi przyjaciele również mnie nie opuścili. I z perspektywy czasu nie wiem, czy chciałabym to zmieniać.
-To chyba dobrze, że pogodziłaś się z przeszłością, choć muszę stwierdzić, że trochę żałuję, iż nie zobaczę cię już w stroju cheerleaderki. Wyglądałaś w nim niezwykle ponętnie- Stwierdził spoglądając na moją dłoń, która bawiła się naszyjnikiem. –Ciągle go nosisz?
-A widziałeś mnie kiedyś bez niego?
-Nie, ale…
-Nie ściągałam go od czterech lat- Rozwiałam jego wątpliwości. –Strasznie mocno się do niego przywiązałam –Przekręciłam głowę w jego stronę złączając nasze usta w pocałunku. –Mam prośbę- Szepnęłam.
-Jaką?
-Obiecaj mi coś. Obiecaj, że już nigdy nie wyjedziesz.
-Obiecuję, chyba, że ty będziesz chciała, abym zniknął- Patrzyliśmy sobie w oczy przez ładne parę minut.
-Możesz mi wierzyć lub nie, ale nie będę chciała.
            Ponownie do siebie przylgnęliśmy. Tym razem na o wiele dłużej. Nasze usta współgrały ze sobą w każdym ruchu.
            Niespodziewanie poczułam zimną kroplę, która wylądowała mi na policzku. Zaraz po niej następne.
-Pada. Powinniśmy wracać- Stwierdził Damon odrywając się ode mnie.
-Mam to gdzieś.
-Chcesz być chora? Proszę bardzo, ale ja ci rosołu gotował nie będę- Zagroził. Ulewa stawała się coraz silniejsza.
-Jak to nie?- Udałam zdziwienie. –Dobrze, więc chodźmy.

***
            Wróciliśmy do pensjonatu cali przemoczeni. Z naszych włosów kapały ogromne krople wody, a w naszych ciuchach nie zostało już ani jednej suchej nitki.
-Chyba nie będziemy dzisiaj wracać do twojego domu- Stwierdził Damon, zdejmując przemoczoną kurtkę.
-Chyba nie- Potwierdziłam trzęsąc się z zimna.
-Chodź, dam ci suchą koszulę do spania. I szybko leć pod ciepły prysznic. Rozgrzej się.
            Jak kazał, tak też zrobiłam. Szybko się umyłam, rozczesałam włosy i zbiegłam na dół w samej koszuli starszego Salvatore. Zastałam go przy kominku, który zapewne przed chwilą rozpalił. Podeszłam do niego, przykucnęłam i delikatnie objęłam chłopaka ramionami.
-Nie powinnaś zachodzić wampira od tyłu. To może się źle skończyć.
-Na przykład jak?- Nim się zorientowałam znalazłam się na kolanach Damona.
-Na przykład tak- Uśmiechnął się. –Co chcesz teraz robić, bo domyślam się, że nie spać.
            Objęłam go za szyję i pocałowałam. Nic więcej nie musiałam mówić. Po chwili znaleźliśmy się w sypialni. Reszty można się już domyślić.




Nie zabijajcie mnie proszę ;p
Miałam dodać go już dwa dni temu, ale ciągle coś mi nie pasowało.
Poniekąd dalej tak jest... Trochę go przesłodziłam ;p 
Cóż jeszcze mogę powiedzieć? 
Chyba już nie będę zanudzać. :P
Dziękuję za wasze komentarze i zachęcam go dalszego wyrażania swoich opinii :)
Buziaki :*

niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 18


Oczami Eleny:

-I, co z nim zrobimy?- Zapytałam, wskazując ręką na bezwładne ciało Stefana, leżące na tylnym siedzeniu samochodu. –Zamkniemy go znów w piwnicy w pensjonacie? Przecież to pierwsze miejsce, do jakiego zajrzy Katherine.
-Może i zajrzy, ale to stary dom. Posiada wiele tajemnic, o których ona nie ma pojęcia- Odparł zagadkowo Damon.
-Tajemnic?- Zainteresowałam się. Byłam w pensjonacie tyle razy, a nic niezwykłego nie zobaczyłam. –Jakich?
-Gdybym ci powiedział to, to przestałaby być tajemnica- Zauważył. Zgromiłam go spojrzeniem, na co chłopak, po prostu cicho się zaśmiał. –No nie patrz tak na mnie. Zobaczysz na miejscu.
-Niech ci będzie, ale mam nadzieję, że wiesz, iż ci nie odpuszczę?
-Przeszło mi to przez myśl.
            Nie dodał już nic więcej, gdyż wjechaliśmy na podjazd domu Salvatorów. Choć słowo dom, moim znaniem, nie było tutaj wskazane. Bardziej pasuje rezydencja, albo tak jak wszyscy nazywają to miejsce, pensjonat. To przez wielkość całej posesji i ze względu na styl, jaki tu królował.
            Zabrałam się za rozpinanie pasów i już miałam otworzyć drzwi, ale zostałam wyprzedzona. Pokręciłam z niedowierzaniem głową.
-Wiesz, dałabym sobie radę. Otworzenie drzwiczek to nie taka wielka filozofia.
-Chyba jednak wolę ci pomóc. Mam więcej lat doświadczenia- Odparł podając mi pomocną dłoń, którą chętnie przyjęłam. Wysiadłam z auta i zaczęłam obserwować poczynania Damona.
-Masz przy sobie jakieś cieplejsze rzeczy?- Spytał się mnie, zarzucając brata na plecy.
Nie był przy tym jakoś szczególnie delikatny. Razem skierowaliśmy się w kierunku budynku.
-Chodzi ci o swetry i golfy? Zabrałam tylko parę jeansów, kilka koszulek, wygodne buty i kurtkę. A po co ci to wiedzieć?
-Mówiłem już, że zabiorę cię w pewne miejsce- Wzruszył ramionami. –No nic, dostaniesz mój sweter. Mam tylko nadzieję, że jakiś został w domu i braciszek mi ich nie spalił.
            Weszliśmy do środka i od razu skierowaliśmy się na górę. Damon poszedł do swojej sypialni, a ja zaraz za nim. Przez całe cztery lata jego nieobecności, nie wchodziłam tu. I to nie, dlatego, że nie byłam ciekawa, co kryje się za ciągle zamkniętym zamkiem. Po prostu Stefan mi nie pozwalał. Zawsze zastanawiałam się, co jest tego powodem. Teraz już wiem.
-Jak ja dawno tu nie byłam- Powiedziałam cicho, bardziej do siebie niż do niego. –Pamiętam, że uwielbiałam ten pokój.
            To była prawda. W stu procentach. Uwielbiałam tu przebywać, chociaż nigdy wcześniej bym się do tego nie przyznała.
Wystrój tego pomieszczenia strasznie mnie relaksował. Na środku sypialni stało olbrzymie łoże z czterema kolumienkami po bokach. Wszystkie meble zaczynając od szafy, przez komodę, a kończąc na etażerkach miały kolor ciemnego drewna. Na beżowych ścianach wisiało kilka obrazów. Jednak najbardziej moją uwagę przyciągnęły stosy książek poukładanych na półkach przy ścianach.
-Naprawdę to wszystko przeczytałeś?- Spytałam podchodząc do jednej z nich. Przejechałam palcem po okładkach kilku dzieł.
-Bez wyjątku- Wzruszył ramionami, jakby to nie było nic niezwykłego. Stanął przed komodą i wyciągnął z niej malutki kluczyk o dziwnym kształcie. –No i jest.
-Do, czego on służy?- Zapytałam zaciekawiona.
-Zaraz się przekonasz- Odpowiedział tajemniczo. –Chodź.
            W dalszym ciągu miał brata przewieszonego przez plecy. Mimo to wolną ręką ujął moją dłoń.
            Wyszliśmy na korytarz i skierowaliśmy się w stronę prawie pustej, wyłożonej drewnem ścianie, na której wisiał tylko i wyłącznie jeden obraz. Damon przekrzywił ramę, a moim oczom okazał się zamek, idealnie pasujący do kluczyka, który został w nim przekręcony. Zamek zaskrzypiał, a moim oczom ukazało się wejście. Było tak doskonale ukryte, że przed otwarciem, nawet, jeżeli dobrze się przyjrzeć, zupełnie nie było go widać. Dopiero po uchyleniu drzwi, pojawiała się czarna otchłań. Pytanie gdzie prowadziła? Za chwilę miałam się przekonać.
            Damon wsadził rękę do środka i zaczął klepać ścianę w poszukiwaniu włącznika światła. Po chwili całe pomieszczenia rozjarzyło się jasnym blaskiem. Zaciekawiona zajrzałam do środka.
            Był to pokój. Praktycznie pusty, nie licząc starej kanapy i stojących przy ścianach doniczek z rosnącą werbeną. Nawet nie zadano sobie trudu rozłożeniem tu jakiejkolwiek wykładziny.
-Nic ciekawego- Odparł Damon, zrzucając brata na kanapę. –Jedyną jego zaletą jest to, że nie da się z niego wyjść bez tego- Wskazał na kluczyk i wycofał się z powrotem na korytarz.
-A jak się ocknie? Nikt go nie usłyszy?
-Pokój jest dźwiękoszczelny- Wyjaśnił wzruszając ramionami. Wyciągnął do mnie rękę. –Chodź, dostaniesz jakiś ciepły sweter.


Oczami Caroline:

-Jeszcze po kropelce, jeszcze po kropelce, póki wódka jest w butelce!- Wykrzykiwałam w niebogłosy i ponownie przechyliłam flaszkę do ust.
Wbrew pozorom nie byłam pijana, choć moja przyjaciółka była innego zdania. Patrzyła na mnie z troską i niedowierzaniem jednocześnie. A ja po prostu, po alkoholu, miałam dobry humor.
-Nie uważasz, że już wystarczy?- Bonnie popatrzyła na mnie wręcz błagalnie.
-Nie, dlaczego?
-Ponieważ po pijaku jesteś zdolna do wszystkiego. Dosłownie. Plus jeszcze to spotkanie z Klausem. Nie chcę żebyś zrobiła coś, czego później będziesz żałować- Starała się wytłumaczyć czarownica.
-Bonnie, nie jestem głupia. Wiesz, że ja bym nigdy z Klausem…Uuu…- Wzdrygnęłam się na samą myśl. –W każdym razie nie jestem pijania. Nie trzeźwa owszem, ale niepijana.
-A, czym to się różni?
-Tym, że trzymam się jeszcze na nogach- Zaśmiałyśmy się.
            Niespodziewanie po pokoju rozległo się pukanie. Bonnie spojrzała na zegarek.
-Jest osiemnasta- Oświadczyła.
-Boże, czy on musi być tak punktualny?- Zapytałam z irytacją, odłożyłam butelkę i poszłam otworzyć.
-Witaj Caroline- Powitał mnie z uśmiechem.
-Cześć- Odpowiedziałam bez entuzjazmu. –To, co idziemy? Chce mieć to jak najszybciej za sobą.
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem- Rzekł szarmancko. A ja wyszłam z pokoju i ignorując wyciągnięte ramię hybrydy, ruszyłam ku wyjściu z akademika. –Mówiłem ci już, że pięknie wyglądasz?
-Nie i nie chce tego słuchać- Stwierdziłam lekko podirytowana.
-Jak chcesz, kochana- Wzruszył ramionami.
-Możesz nie mówić do mnie kochana? To strasznie irytujące- Nagle Klaus zatrzymał się, patrząc na mnie z lekkim niedowierzaniem. –Co znowu?- Zapytałam rozkładając ręce.
-Piłaś coś?
-Nie- Spojrzał na mnie podejrzliwie. –No dobra, kieliszek wina. Coś jeszcze?
-Wydaje mi się, że to nie był kieliszek wina, słońce. Mnie nie oszukasz.
-A, co ci do tego? I nie mów do mnie słońce!
-A jak mam się do ciebie zwracać? Koteczku? Gwiazdeczko?
-Wiesz ludzie posiadają coś takiego jak imiona. A jak ci nie pasuje to zwracaj się do mnie bezosobowo.
-Wolę zdrobnienia, misiaczku.
-A wsadź sobie w…- Nie dokończyłam. Za wszelką cenę starałam się uspokoić. –Dobra, skończmy ten temat.
-Jak sobie życzysz- Odparł z uśmiechem.
-To gdzie idziemy?- Spytałam oddychając głęboko.
-Jestem tradycjonalistą. Więc postanowiłem, iż zabiorę cię do restauracji, później przejdziemy się po parku.
-Niech ci będzie- Nie byłam zachwycona tą perspektywą. Wolałabym zabrać się z nim do kina, czy gdziekolwiek, byle nie musieć z nim rozmawiać, czy też na niego patrzeć. –Tylko pamiętaj, jutro mam zajęcia i nie chcę ich opuszczać- Dodałam, mając nadzieję, że ten dzień szybko się skończy.


Oczami Eleny:

-To gdzie mnie zabierasz?- Zapytałam schodząc po schodach.
Chwilę wcześniej przebrałam się w normalniejsze ciuchy. Stare i dziurawe jeansy zastąpiłam czarnymi rurkami, a sprany top, czerwoną koszulką z rękawami trzy czwarte. Włosy na szybko zaplotłam w warkocza.
-Zobaczysz na miejscu. Myślę, że ci się spodoba- Uśmiechnął się do mnie. –Proszę- Dodał, podając mi gruby, czarny sweter, wkładany przez głowę.
            Wzięłam go bez słowa i włożyłam. Już przy zakładaniu poczułam cudowny zapach wydobywający się z delikatnej wełny.
-Nie uważasz, że jest trochę za duży?- Zaśmiałam się. Cóż nie ma, co ukrywać, sweterek „leciutko” ze mnie zwisał.
-Jest wprost idealny- Stwierdził, podszedł do mnie i musnął ustami moje usta. –Ale czepiałbym się jednej rzeczy- Mówiąc to chwycił za moją gumkę do włosów i ściągnął ją. Następnie delikatnie rozplótł warkocza.
-Lepiej?- Zapytałam śmiejąc się.
-Zdecydowanie- Jego usta ponownie dotknęły moich. –Czas się zbierać- Dodał, gdy oderwaliśmy się od siebie.
            Nie protestując, zabrałam się za zakładanie glanów. Nie powiem trochę to trwało. Podniosłam wzrok na Damona, który przyglądał się z rozbawieniem całej tej scence.
-Skąd wytrzasnęłaś te buty? Ze sklepu wojskowego?- Zgromiłam go spojrzeniem.
-Nie śmiej się ze mnie. One są strasznie wygodne i…
-Ważą z pół tony?- Dokończył za mnie.
-Jesteś straszny- Stwierdziłam. –Po prostu je lubię i tyle- Wzruszyłam ramionami i sięgnęłam po kurtkę, którą trzymał wampir.

***

            Jechaliśmy już jakiś czas. Pogoda poprawiła się, a na niebie pojawiło się słońce. Spojrzałam na Damona, który uśmiechał się sam do siebie i pokręciłam z niedowierzaniem głową.
-Powiesz mi wreszcie, gdzie mnie zabierasz?
-Może tak, może nie?
-To jak?
-Niech pomyślę…- Udał zadumę. –Nie.
-Damon! Proszę- Uśmiechnęłam się słodko.
-Trochę cierpliwości i zaufania.
-Wiesz, że ci ufam.
-Dobrze, że to powiedziałaś- Mówiąc to zatrzymał samochód na poboczu.
Chwycił za torbę leżącą na tylnym siedzeniu i wysiadł z auta. Obszedł pojazd, by zaraz znaleźć się od strony pasażera i otworzyć mi drzwi.
-Co robisz?- Zapytałam, bo zamiast podać mi dłoń, jak to zwykle miał w zwyczaju, wziął mnie na ręce.
-Sama powiedziałaś, że mi ufasz- Zamknął auto i nie zważając na moje protesty, popędził gdzieś w wampirzym tempie.
            Zamknęłam oczy, ponieważ od migających szybko obrazów kręciło mi się w głowie. Złapałam się też mocniej jego szyi i choć wiedziałam, że mnie nie upuści, czułam się bezpieczniej mając go blisko siebie. W końcu stanął i delikatnie posadził mnie na pniu, sam również spoczął obok.
            Otworzyłam szerzej oczy ze zdumienia. Byliśmy na lekkim wzniesieni, z którego widać było całe Mystic Falls. Uroku dodawało zachodzące za horyzontem słońce. Wokół nas rozpościerał się kolorowy las. Liście na drzewach nabrały już odcieni żółci, czerwieni oraz brązu.
-Wow- Wysapałam zaskoczona. Bez owijania w bawełnę, mogłam stwierdzić, że tu jest pięknie. –Skąd znasz to miejsce?
-Przychodzę tu myśleć, podejmować ważne decyzje, czy też odpocząć od całego świata- Położyłam głowę na jego ramieniu, a on objął mnie w pasie. –Poczekaj, aż zrobi się ciemno.
            Tak też zrobiłam. W między czasie rozmawialiśmy, śmialiśmy się, nie obyło się też bez małych pieszczot.
W torbie wampir przechowywał termos z gorącą czekoladą oraz kanapki z najróżniejszych składników, które zajadaliśmy. W końcu zapadła noc. 
Już wiem, co Damon miał na myśli mówiąc, abym poczekała, aż zrobi się ciemno. Otóż całe Mystic Falls zamieniło się w mnóstwo małych żółtych światełek. Na tle gwiazd wyglądało to niesamowicie.
-Spójrz- Wskazał palcem na mały, spadający z nieba paciorek. –Pomyśl życzenie.
            Wiem, czego pragnę. Chciałabym, żeby było już tak zawsze. I wierzę, że to jest możliwe.


Nie zabijajcie mnie proszę. Strasznie mocno przepraszam za tak długą nieobecność, ale najpierw wciągnęłam się w książkę (którą serdecznie polecam "W pierścieniu ognia"), a później miałam blokadę. Wpatrywałam się w pustą kartkę i nie mogłam ani słowa napisać. 
Rozdział wyszedł jak wyszedł, ale lepszy taki niż żaden. Przynajmniej taką mam nadzieję. Cóż jeszcze mogę dodać? Chyba tylko tyle, że czekam na wasze szczere opinie.
To tyle. Pozdrawiam wszystkich czytelników. :)