Oczami Damona:
Rozejrzałem się po pomieszczeniu, w
którym obecnie przebywałem. Była to sala wykładowa, dość dużych rozmiarów, z dwudziestoma
rzędami starych, zniszczonych krzesełek. Stały one na drewnianych schodkach
tak, aby każdy widział, co znajduje się na tablicy, bądź też wyświetlanym przez
profesora obrazie z projektora. Ściany pokryte były ciemnymi panelami, które ze
starości straciły już swój dawny blask. Z lewej strony znajdowały się ogromne
okna, do połowy zasłonięte żaluzjami. Z powodu wczesnej pory sala była prawie
pusta. Tylko w pierwszych ławkach zasiadło parę osób, które korzystały z
dostępnego na uczelni Internetu.
No to zaczęło się. Studia. Jak to dziwnie brzmi. Ja uczący się. No
dobrze, nie będę się uczył, ale pozostaje fakt uczęszczania na zajęcia. Choć
jakby na to spojrzeć, pewnie niejednokrotnie pozwolę sobie na małe wagary. Uśmiechnąłem
się sam do siebie i ruszyłem za towarzyszącymi mi dziewczynami, w kierunku miejsc
w przedostatnim rzędzie. Usiadłem koło Eleny i zwróciłem się do niej lekko
złośliwym tonem:
-Myślałem, że kujony
siadają przodu.
-Jak chcesz to możesz
tam iść- Wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się słodko.
-Miałem na myśli
waszą trójeczkę, nie siebie.
-Zdążyłam się
domyślić- Odparła i w jakiś magiczny sposób rozłożyła stoliczek, znajdujący się
na oparciu krzesła przed nią. Położyła na nim długopisy i jakieś zeszyty.
-Nie mów mi, że też
mam robić notatki…- Pokręciłem głową z niedowierzaniem.
-A, kto tu mówi o
notatkach?- Zapytała dziewczyna śmiejąc się i spoglądając w kierunku Bonnie.
-No tak wiedźma…-
Domyśliłem się. Od mojego powrotu do Mystic Falls zauważyłem znaczny wzrost
mocy przyjaciółki mojej dziewczyny. Fakt, minęły cztery lata, ale naprawdę dużo
się nauczyła przez ten czas. Więcej niż można by przypuszczać. -Ładnie to tak
wykorzystywać koleżankę?
-To się nazywa
korzystanie z okazji- Wzruszyła ramionami. –Dlatego zawsze mamy notatki słowo w
słowo to, co powie profesor.
-Gdzie się podziała
uczciwa panienka Gilbert?- Jak zawsze zacząłem się z nią droczyć.
-Sugerujesz coś?-
Zmierzyła mnie groźnym spojrzeniem. Odpowiedziałem jej tylko delikatnym całusem
w policzek i pozwoliłem, aby dołączyła do konfrontacji z przyjaciółkami.
***
Siedziałem w ciszy od dobrych paru
minut i przyglądałem się wchodzącym studentom. Sala była już praktycznie pełna,
a profesora, ani widu ani słychu. W końcu nie wytrzymałem, bo jak długo można
siedzieć i czekać, aż prowadzący łaskawie pojawi się na zajęciach?
-Elena!- Zwróciłem
się do dziewczyny. –Za ile zacznie się to badziewie?!- Spytałem na tyle głośno,
że w naszym kierunku odwróciło się kilka głów. Szatynka przewróciła oczami.
-Nie wiem, profesor
powinien już przyjść- Spojrzała w kierunku drzwi. –O patrz, już idzie- Dodała
trochę ciszej, a do rąk wsadziła mi jakiś pusty zeszyt i długopis.
-Po jakiego grzyba mi
to?
-Sprawiaj pozory-
Poradziła i chwyciła swoje przybory.
Mówiąc potocznie, olałem jaj radę i
odłożyłem zeszyt na bok. Ręce skrzyżowałem na piersi i patrzyłem się na
profesorka. Ten usiadł za biurkiem i uruchomił komputer. Był w podeszłym wieku,
na co wskazywać mogły siwe włosy i pełno zmarszczek na twarzy. Mogę zaryzykować
stwierdzenie, że był wdowcem, ponieważ nosił pogniecioną koszule, ale dość elegancki
garnitur.
-No, więc- Zaczął
rzeczowym tonem. –Wraz z dzisiejszymi wykładami, wkraczamy w historię XX wieku-
Jeszcze dobrze nie zaczął mówić, a ja już wiedziałem, że będzie mnie to nudzić.
Przeniosłem wzrok na Elenę, która
nie zawracała sobie głowy trwającym już wykładem. Rozsiadła się wygodnie i
bazgrała coś w zeszycie. Co jakiś czas zerkała w moją stronę, uśmiechając się
przy tym delikatnie. Położyłem dłoń na jej kolanie, co wywołało u niej jeszcze
większy uśmiech.
Tak zleciało pół godziny, gdy nagle usłyszałem zdanie z udziałem mojego
nazwiska, wypowiedziane przez profesorka.
-A pan Salvatore nie
notuje?- Zaśmiałem się w myślach.
-Mam dobrą pamięć-
Odpowiedziałem głośno, na co wykładowca zmierzył mnie pogardliwym spojrzeniem.
-Czyżby? Zaraz to
sprawdzimy…- Mówiąc to wziął do ręki jakiś podręcznik i otworzył go gdzieś na
środku. Nastała chwila ciszy.
-Śmiało-
Powiedziałem, na co parę osób spojrzało na mnie ze zdziwieniem.
-Tak ci się spieszy
dostać mierny?- Wzruszyłem ramionami.
-Raczej mi to nie
grozi.
-Więc dobrze. 4 lipca
1943?
-Śmierć Sikorskiego- Uśmiechnąłem
się do niego.
-1962 rok?
-Drugi sobór
watykański, kryzys kubański i satelitarna telewizja międzykontynentalna.
-1945?- Na twarz
wykładowcy wstąpiła irytacja.
-Powstanie bomby
atomowej, zrzucenie jej na Hiroszimę i Nagasaki, konferencja w Jałcie. Da mi
pan już spokój, czy jeszcze będzie robił z siebie…?- Nie dokończyłem, ponieważ
poczułem szturchnięcie w prawe ramię.
-Daj spokój-
Powiedziała bezgłośnie Elena.
-Nie będę wnikał,
przed wypowiedzeniem, jakich słów powstrzymała pana, panna Gilbert. Proszę
tylko mieć na uwadze, że będę miał pana na oku.
-Jak pan uważa-
Odparłem ze złośliwym uśmieszkiem.
-A teraz powrócimy do
zajęć…
-Przepraszam- Odezwał
się ktoś z przodu. –Zanim to nastąpi, czy możemy otworzyć okno?- Faktycznie w sali
było bardzo ciepło.
-Orłów tu nie ma,
raczej nikt nie wyleci- Powiedział profesorek. Chyba starał się być zabawny,
jednak na żadnego ze studentów nie zrobiło to większego wrażenia.
-Czyli o pana martwić
się nie musimy- Rzuciłem, nie ukrywajmy trochę bezczelnie.
Po sali rozległy się śmiechy i chichoty. Wykładowca zaczerwienił się.
Nie komentując mojego zachowania wrócił do prowadzenia tych jakże
interesujących zajęć.
Oczami Eleny:
-Trochę przegiąłeś-
Zagadnęłam, gdy wchodziliśmy już do pensjonatu.
-W czym?- Zapytał
Damon lekko zdezorientowany, odwieszając nasze kurtki na wieszak przy wejściu.
-W tym jak
potraktowałeś profesora Holdena.
-Zirytował mnie-
Oparł cicho.
-Powinieneś nauczyć
się panować nad sobą. To starszy człowiek, jest zmęczony życiem. Chodzą plotki,
że niedawno stracił żonę- Starałam się wytłumaczyć.
-Co nie zmienia
faktu, że mnie zirytował. Poza tym, jakby na to spojrzeć, to ja jestem starszy-
Prychnęłam cicho. Jak zawsze łapał mnie za słówka.
-Damon, nie wiem
kiedy ostatnio patrzyłeś w lustro, ale od dawna wyglądasz tak samo- Zauważyłam
sprytnie.
-Jak? Zniewalająco
przystojnie?- Podszedł do mnie bliżej.
-Och, jaki skromny-
Wymierzyłam w niego palec. –Miałam na myśli, wiecznie młodo.
-Jedno i to samo-
Wzruszył ramionami. –Jeżeli ci powiem, że od teraz będę grzecznym studencikiem,
to przestaniesz się złościć?
-Jeżeli obiecasz i
dotrzymasz słowa- Odparłam, na co chłopak mnie pocałował.
-Obiecuje- Wyszeptał
w moje usta.
***
-Nie odpuścisz mi
prawda?- Zapytałam patrząc błagalnie na wampira.
Wiem, obiecałam, ale naprawdę
lubiłam glany. A może bardziej się do nich przyzwyczaiłam? W każdym razie,
szkoda mi było się ich pozbywać.
-Nie ma opcji- Rzucił
i pociągnął mnie w stronę jednego z obuwniczych.
Z lekkim oporem weszłam do środka i
podążyłam za Damonem. Ten zatrzymał się przy regale z butami do kostek, a wzrok
utkwił w parze botek. Może i nie miałabym nic przeciwko nim, jednak posiadały
jedną zasadniczą wadę. Otóż były makabrycznie wysokie. Ich obcas na oko mógł
mieć z dziesięć centymetrów. Mężczyzna wziął je do ręki i popatrzył na mnie.
-I jak ci się
podobają?- Spojrzałam na niego jak na niedorozwiniętego umysłowo. Ten widząc
moją minę tylko się roześmiał i odłożył buty. –Przestań, tylko żartowałem.
-Mam nadzieję-
Burknęłam cicho.
-Co powiesz na te?-
Wskazał płaskie, czarne botki, trochę ponad kostkę, ozdobione delikatnie
ćwiekami. Spodobały mi się.
-Ładne-
Odpowiedziałam szczerze. –Ale nie uważasz, że są trochę nie praktyczne? Spadnie
śnieg i…
-Kupimy jeszcze
kozaki- Przerwał mi i wpakował buty do koszyka. –Przecież nie będziesz marzła.
-Damon, ale…
-Żadne ale. Przydadzą
ci się- Nie pozwolił mi dokończyć i pociągnął w stronę następnego regału.
Rozejrzał się chwilę, poczym chwycił płaskie, brązowe kozaczki do kolan.
Przyozdobione były srebrną klamrą w okolicach kostki. –A te na mróz- Dodał i
pokazał mi środek buta. Jak się okazało wewnątrz krył się bardzo ciepły polar.
-Wszystko ładnie,
pięknie, ale zastanowiłeś się ile za to zapłacimy?- Było mi naprawdę głupio, że
chce mi sam wszystko kupić.
-Tym się nie przejmuj-
Odparł z uśmiechem. –A teraz przymierz- Rzucił i ruszyliśmy w kierunku puf. Jak
się okazało, obie pary butów pasowały idealnie.
-Zaraz, zaraz. Skąd ty
znasz mój rozmiar?- Zapytałam lekko zdziwiona. Przecież nigdy się nie pytał.
-Jestem wzrokowcem-
Odparł swobodnie.
-Zawsze myślałam, że
kinestetykiem...- Stwierdziłam złośliwie. Puścił moją uwagę mimo uszu i poszedł
zapłacić za buty.
***
Siedziałam przytulona do Damonem na
kanapie, w ręce trzymając gorącą herbatę. Po zakupach czekała nas jeszcze jedna
sprawa do załatwienia. Mianowicie zaraz miały przyjść moje przyjaciółki oraz
Klaus. Wszystko po to, żeby przywrócić człowieczeństwo Stefanowi.
Z jednej strony chciałam, aby wszystko się udało, jednak z drugiej… Co
mu miałam powiedzieć? Słuchaj, teraz jestem z Damonem, wiem, że ci się to
niepodobna, ale mam to głęboko i szeroko gdzieś? Szczerze? To prawda, ale nie
chciałabym, aż tak go krzywdzić.
-Co tak zamilkłaś?-
Zapytał się Damon z troską, delikatnie całując czubek mojej głowy.
-Nie wiem jak
spojrzeć twojemu bratu w oczy- Odparłam zgodnie z prawdą.
-To on namieszał, nie
ty. Nie musisz się obawiać- Wtuliłam się jeszcze mocniej w jego ramię.
-Jak chcesz, to
potrafisz być nawet miły- Zaśmiałam się delikatnie.
-Dla ciebie zawsze.
Mam problem z byciem miłym dla innych- Stwierdził.
-Nie umknęło to mojej
uwadze.
Niespodziewanie, bez żadnego
ostrzeżenia, drzwi pensjonatu otworzyły się z hukiem, a do środka wparowały
moje przyjaciółki.
-Mam nadzieję, ze nie
przeszkadzamy- Powiedziała Caroline, patrząc na nas znacząco.
-Skądże znowu, ale
pukanie to nie taka wielka filozofia- Odparł Damon i jak na zawołanie ktoś
zapukał. Drzwi otworzyły się, a w progu stanął Klaus. –O tym mówię. Nawet on
potrafi się zachować.
No więc, wracam do was z ogromnymi przeprosinami oraz nowym rozdziałem.
Wiem, jestem do zabicia, za tak długą nieobecność...
Ale znalazłam się na zakręcie,
a zanim wszystko wyprostowałam trochę czasu minęło.
Co do rozdziału...
Powiem szczerze, strasznie się nad nim męczyłam
i zdaję sobie sprawę, że akcji jest mało.
Mam nadzieję, że rozumiecie ;)
To chyba tyle :)
Serdecznie zachęcam do pozostawienia po sobie śladu :D
I dziękują za wszystkie dotychczasowe komentarze, nominacje
i oczywiście za to że czytacie te moje wypociny :*
Pozdrawiam i przesyłam buziaczki :*
Rozdział bardzo mi się podobał. Szczególnie Damon w College'u :) szczerze to spodziewałam się docinek ze strony Damona :D W sumie rozdział bardzo fajny :) Końcówka nawet wlepiła mi uśmiech :) Klaus i wgl :) Pozdrawiam i czekam na kolejny ;**
OdpowiedzUsuńCiekawe :) Wyczuwam talent i zapraszam do mnie -----> http://magicznadolina.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNie no, ja cię po prostu kocham!!! :** Zawsze czekam z mega niecierpliwością na nowy rozdział, bo wiem, że będzie fantastyczny i nigdy się nie mylę :D Wątki humorystyczne wychodzą ci tak wspaniale, że nie mogę przestać się śmiać :D Uwielbiam u ciebie ten wspaniały styl i umiejętność wprowadzenia czytelników w klimat opowiadania :3 Gratuluję zdolności ;) Damon mnie rozwalił- no po prostu nie mogłam xDD On jest świetny! To na wykładzie było najlepsze :D Ale dogadał profesorkowi, który nie spodziewał się po nim takiej wiedzy xD Albo kujony siedzą z przodu xDD I jeszcze ten tekst z orłem, haha :D Damon w twoim wykonaniu zawsze jest taki zabawny i wyluzowany, właśnie dlatego go tak bardzo wielbię <3333 Zakupy wyszyły świetnie :D Damon jak zawsze wie, co najlepsze dla jego wybranki i nigdy nie przejmuje się ceną ^^ Dajcie mi go! xD Na pewno te kozaki będą ładniejsze od glanów. Przykro mi, Eleno :p Hah :D Scena na kanapie- mrrr *.* Taki Damon do przytulenia :3 Chciałabym się znaleźć na miejscu Eleny... Niech ona się tam nie przejmuje Stefanem, on sam namieszał, a ona ma prawo znaleźć szczęście u boku Damona :) Heh jak widać Caro i Bonie brak kultury, za to Klaus jak zawsze dobre wychowanie :D Suuper końcówka :3 No to jak zawsze jestem zachwycona i żądam nowego rozdziału w trybie natychmiastowym :* Proszę dodaj go szybko, bo ja z każdym rozdziałem coraz bardziej zakochuję się w tej historii <333 Dziękuję, że mi poprawiłaś humor tą notką ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę mnóstwa weny, kochana!
Pozdrawiam :***
Ej no kurna z tym orłem to było zarąbiste! Hahahahahahahah :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wróciłaś. Będziesz mnie powiadamiać? Damon w twoim wykonaniu jest świetny ;)) http://tvdopowiadanie.blog.pl
Zapraszam na nn:)
UsuńNatrafiłam i jest świetny
OdpowiedzUsuńZ tym orłem było zarąbiste
Delena ♥
Czekam na next :)
oooooooooo
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaa
ehhhhhhhh
łoooooo
xDD
no i co jeszcze?
aha! ZAJEBISTOŚĆ NAD ZAJEBISTOŚCIĄ!!!
dziękuje za uwagę i pozdrawiam XD
a tak na serio to rozdział świetny i bardzo się ciesze że wróciłaś :**
tak się cieszę że wróciłaś!kocham twoje opowiadanie i mam nadzieję,że nie skończysz pisać dopóki nie pojawi się jakieś fajne zakończenie:)
OdpowiedzUsuńDelena ! ♥
OdpowiedzUsuńJest zniewalająco, czekam na więcej!
Zapraszam do siebie :
http://monsters-night.blogspot.com/
http://my-world-is-your-name.blogspot.com/
http://law-of-death.blogspot.com/
Heej. trafiłam na Twoje opowiadanie i nie żałuję tego, ponieważ ono jest genialne !! Tak mnie wciągnęłaś tym rozdziałem, że zapragnęłam przeczytać i poprzednie <33 To co tutaj tworzysz jest wspaniałe, a Ty masz wielki talent ! Cudownie przedstawiłaś perspektywę Damona !! <33 Rozwaliłaś mnie jego tekstami ! ♥ On ma zabójcze poczucie humoru :3 po prostu banan nie schodził mi z twarzy, kiedy to czytałam <33 Chcę więcej takich scen !! Zakupy były świetne ! Chce Damona tylko dla siebie !!! No, ale wreszcie Elena pozbyła się glanów ! Jak można chodzić w takim czymś !? :D Jaki nasz wampirek mądry :) Ohoho. Zajęcia też wyszły supeer ! Haha no to Damonek się wykazał i dopiero teraz pokazał jaki on potrafi być na prawdę <333 Scena Delenki ... Mhmm <33 Epic ! Caroline i Bonnie jak zwykle bez zasad ... :-/ No a jak. Jak coś nie idzie po ich myśli to jest źle ... Ale cóż poradzisz ;/ Dobrze, że chodź Klausio ma jakieś zasady :3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny nn i przy okazji zapraszam do siebie : http://alwayslovedelena.blogspot.com/
Pozdrawiam i życzę weeny ♥
Haha. Super.
OdpowiedzUsuńZnalazłam Twój blog w grudniu i się zakochałam xd Czekam na nn!
Wróciłam uffff :D::D:D: A już myślałam że to koniec. A wielka to byłaby to strata. Rozdział jak zawsze rewelacja :*:* W koncu damon+studia :) Jakże wyczekiwane. Oczywiscie chamskie zachowania :):)
OdpowiedzUsuńPisz pisz dalej bo to co tworzysz to zawsze perła :)
CUDOWNY !!! Zaciesz mi nie schodził z ryja i aż się chichrałam, tak że moja mama domyśliła się, że nie sprawdzam słówek z niemca XD
OdpowiedzUsuńWiększych błędów nie zauważyłam, tylko kilka literówek, więc zalecam dokładne czytanie rozdziału zanim go wstawisz ;)
To nic, że było mało akcji, Damon na kampusie w zupełności wystarcza ^^
Więc podsumowując... piszesz po prostu bosko i chętnie bym się jeszcze rozpływała nad zaletami tego co tu stworzyłaś, ale dostrzegam, że moja rodzicielka nieco się już wkurza, więc kończę, życzę weny i zapraszam do komentowania u mnie ;*
http://hsdsintvd.blogspot.com/
Damon na wykładzie = ja śmiejąca się jak wariatka xD To, jak profesor go wypytywał z dat, a on za każdym razem odpowiadał poprawnie - świetne. x3
OdpowiedzUsuńDelena w Twoim opowiadaniu jest taka... Słodka i spokojna. ;3 Odmienna. :D
(Uprzedzam, ja się jaram obecnością Klausa nawet kiedy tylko gdzieś stoi. xD) Ta jego kultura mnie powala. *-* (Co z tego, że jakieś 80% ludzi na świecie puka do drzwi zanim wejdzie, Klaus to Klaus. x33) Mam nadzieję na inteligentną rozmowę w nn. ;)
Pozdrawiam ciepło. :)
Bee
[http://the-chronicles-of-black-raven.blogspot.nl/?m=1]
Delena >3
OdpowiedzUsuńZabieram sie za czytanie rozdziału i zapraszam na nn u mnie po "dośc" długiej nieobecności <3
OdpowiedzUsuńhttp://love-is-a-winner-storyofdelena.blogspot.com/
fajowy rozdział:D ciekawe czy uda im się pomóc Stefanowi .
OdpowiedzUsuńwow hahah Damon na wykładzie! normalnie śmiałam się jak nienormalna:D Delena cudowna<3 I jestem ciekawa co do Stefana:):* czekam na kolejny rozdział i życzę weny i czasu na pisanie!:*
OdpowiedzUsuńhttp://thetruestoryelenadomon.blogspot.com/
No hejka! Nadrobiłam rozdziały, bo długo byłam nieobecna i jestem zachwycona! Kochana, jak ty piszesz! Cudo! To jest, kurczę, fenomen <3
OdpowiedzUsuńA ten rozdział- bosko :** Damon na uczelni- buahahahahahahah :) Leżę i nie wstaję ^^
Albo w tym sklepie z butami xd
I na tej kanapie- ouuuu, Elena zwiewaj- chcę byc na twoim miejscu <33
No i jestem ciekawa, czy pomogą Stefciowi i co Elena mu powie ;p
Czekam na nn!! Proszę jak najszybciej :*
A więc- duuuuuuuuuużo weeeeenyyyyy Ci życzę :)
Pozdrawiam
~Emka :***
Co tu dużo mówić? Świetny rozdział, dobra robota. Weny Ci życzę i czekam na nn <3 kc <3 ;* ;*
OdpowiedzUsuńA więc zostałaś nominowana do Liebster Blog Award! Więcej informacji na moim blogu : ramsointt.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSuper, strasznie mi się podoba, pisz dalej!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:
http://kochajac-potwora.blogspot.com/
Zapraszam na NN!
OdpowiedzUsuńmysticfallskrainamarzen.blogspot.com
Hej. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie na nowy rozdział.
troche–milosci.blogspot.com
Hej :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział :D
mysticfallskrainamarzen.blogspot.com
[SPAM]
OdpowiedzUsuńWitaj.
Zapraszam do zgłaszania nowych rozdziałów na TVD Catalog. Nowa opcja na katalogu, jest już dostępna. Teraz nikt nie przegapi twojego nowego postu.
Pozdrawiam.
http://tvdcatalog.blogspot.com/
Rozdział po prostu ŚWIETNY!!!
OdpowiedzUsuńTE DAMONA TEKSTY normalnie prawie z krzesła ze śmiechu spadłam.
A kiedy nowy rozdział? Zaglądam tutaj niemal codziennie i nic;(((
ŻYCZĘ DUUUUŻO WENY
:***
Dziękuję wam wszystkim za te wspaniałe komentarze :* Jak widać znów jakiś czas mnie nie było i ponownie przepraszam ;) W święta postaram się nadrobić wasze rozdziały i sama dodać tworzącą się (dość mozolnie) notkę ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze raz wam dziękuję, serdeczne pozdrowienia i zza pamięci wesołego alleluja :*
26 yr old Marketing Assistant Salmon Chewter, hailing from Alexandria enjoys watching movies like Chapayev and Parkour. Took a trip to Himeji-jo and drives a Mirage. ich strona
OdpowiedzUsuń